Byłemu prezydentowi stawiane są najrozmaitsze zarzuty, przede wszystkim dotyczące nadużywania władzy.
Od czasu dojścia do władzy Wołodymyra Zełenskiego prokuratura i inne służby wszczęły 20–30 postępowań, w których Petro Poroszenko jest podejrzanym. Ponieważ sam Zełenski nie ma powodów, by mścić się na eksprezydencie, eksperci widzą w tym wpływ Ihora Kołomojskiego, skonfliktowanego z Poroszenką oligarchy, któremu prezydent znacjonalizował PrywatBank.
Ostatnia sprawa dotyczy jednego z największych sukcesów Poroszenki, czyli uzyskania z Konstantynopola autokefalii dla zjednoczonej Prawosławnej Cerkwi Ukrainy (PCU). Polityk oświadczył w czwartek, że prokuratorzy sprawdzają, czy starając się o zjednoczenie trzech istniejących przed zjednoczeniem Cerkwi oraz o cofnięcie uznania światowego prawosławia dla tej, która była kontrolowana przez Moskwę, prezydent „rozpalał nienawiść na tle religijnym”. Poroszenko komentował, że wysłanie go za kratki za stworzenie PCU będzie dla niego nagrodą.
Eksprezydent ujawnił wszczęcie nowego postępowania przeciwko sobie przed rozprawą, podczas której sąd miał zdecydować o środku zapobiegawczym w zupełnie innej sprawie. Prokuratura domagała się 10 mln hrywien (1,5 mln zł) poręczenia lub aresztu, jednak sąd postanowił przenieść rozprawę na 1 lipca, być może ze względu na śmierć ojca eksprezydenta. Jak twierdzi Petro Poroszenko, 84-letni Ołeksij dostał ataku serca na wieść o żądaniu aresztu dla syna.
Zarzut postawiony przez Państwowe Biuro Śledcze (DBR) dotyczy powołania Serhija Semoczki na pierwszego wicedyrektora Służby Wywiadu Zewnętrznego (SZR), choć to stanowisko było już obsadzone, a szef SZR nie wnioskował do prezydenta o taką nominację. Jak wynika z aktu oskarżenia, śledczy uznali, że Poroszenko zrobił to ze względu na „zamiar ustanowienia takiego typu reżimu państwowego, w którym władza koncentruje się w rękach grupy osób lub jednej osoby niekontrolowanej przez naród”, czyli chęć uzurpacji władzy.
Do prób doprowadzenia Poroszenki na ławę oskarżonych włączyli się ludzie związani z byłym prezydentem Wiktorem Janukowyczem, który uciekł z kraju w 2014 r. Jego prawnik Andrij Portnow po zwycięstwie Zełenskiego zaczął składać seryjne doniesienia o popełnieniu kolejnych przestępstw przez Poroszenkę. W czerwcu prokuratura odmówiła wszczęcia trzech postępowań ze względu na brak znamion przestępstwa. Taka decyzja zapadła m.in. w związku z donosem, jakoby Poroszenko powołał Wołodymyra Hrojsmana na premiera, choć koalicja nie dysponowała większością głosów (na Ukrainie nie ma możliwości powołania rządu mniejszościowego). W odpowiedzi Portnow zagroził, że doprowadzi do „szybkiego odejścia do cywila i marginalizacji” prokurator generalnej Iryny Wenediktowej za jej „lekkomyślność”.
W poniedziałek drugie nagranie ujawnił inny prorosyjski polityk Andrij Derkacz, który dowodzi, że bliskie relacje Poroszenki z wiceprezydentem USA Joe Bidenem miały charakter zdrady (prezydent prosił Bidena o wstawiennictwo w obliczu krajowych problemów politycznych). Pierwsze taśmy Zełenski komentował ostrożnie, nie chcąc dawać pretekstu do włączenia Kijowa w demokratyczno-republikańskie spory i zniszczenia ponadpartyjnego wsparcia dla Ukrainy. – Interesuje mnie tylko to, jak można podsłuchać biuro prezydenta Ukrainy – mówił. – Piąta kolumna Kremla rozpoczęła operację przeciwko Ukrainie – komentował Poroszenko. DBR wszczęło śledztwo, podobnie jak w sprawie sprowadzenia 43 dzieł sztuki bez kontroli celnej, a nawet chuligaństwa podczas kampanii wyborczej.