Część postępowań odwołano, inne odroczono, a federalny Sąd Najwyższy konsultuje się i podejmuje decyzje zdalnie.
Pandemia koronawirusa upośledza sprawność amerykańskiego systemu sprawiedliwości, a przede wszystkim sądownictwa. Czynni prawnicy i przedstawiciele świata akademickiego głowią się, jak ten problem rozwiązać, by nie zaszkodził długoterminowo prawom obywatelskim oraz procedurom demokratycznym.
Trudności od początku powodowała najprostsza arytmetyka: Biały Dom u progu związanej z COVID-19 społecznej izolacji zakazał zgromadzeń większych niż 10 osób, a każda ława przysięgłych musi liczyć 12 jurorów. Muszą oni w miarę proporcjonalnie reprezentować społeczeństwo, a w związku z zagrożeniem epidemicznym ludzie po sześćdziesiątce są mniej chętni do wykonywania tego obywatelskiego obowiązku.
– Katastrofa, która się wydarzyła, zmieni to, jak będzie wyglądała praca sądów. Musimy się nauczyć jak najszerszego używania technologii i przemyśleć, które sprawy wymagają osobistego stawiennictwa – powiedział na początku kwietnia jednej z lokalnych telewizji sędzia Sądu Najwyższego stanu Teksas Nathan Hecht. Większość z 94 sądów federalnych odwołała lub przełożyła postępowania. Takie same decyzje podjęły stanowe organy wymiaru sprawiedliwości wszystkich instancji od Oregonu po Florydę.
Federalny Sąd Najwyższy jest na telepracy. Dziewięcioro jego członków wysłuchuje argumentacji stron, a potem konsultuje się za pomocą telefonów albo takich komunikatorów, jak Skype for Business, AT&T Conferencing czy Zoom. A na agendzie mają kilkadziesiąt spraw, w których decyzje muszą zapaść do końca czerwca. Wymieńmy chociaż kilka. W procesach Trump przeciwko Mazars USA oraz Trump przeciwko Deutsche Bank chodzi o to, czy urzędujący prezydent będzie musiał ujawnić swoje zeznania podatkowe, czego dobrowolnie przez prawie cztery lata nie chciał zrobić. W June Medical Services przeciwko Russo Sąd Najwyższy zdecyduje, czy luizjańskie prawo ograniczające liczbę lekarzy wykonujących aborcje jest zgodne z konstytucją i nie narusza historycznego wyroku Roe przeciwko Wade z 1973 r., legalizującego przerywanie ciąży we wszystkich stanach.
W sprawie Department Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeciwko Thuraissigiam sędziowie muszą orzec, czy na mocy decyzji administracyjnych rządu Donalda Trumpa urzędnicy imigracyjni nie łamią zasady habeas corpus, czyli zakazu pozbawiania wolności bez zgody sądu. I wreszcie w sprawie Bostock przeciwko hrabstwu Clayton w Georgii trzeba będzie zdecydować, czy władze hrabstwa, zwalniając pracownika, nie dopuściły się dyskryminacji ze względu na jego orientację homoseksualną. Wszystkie te wyroki mogą mieć precedensowy charakter i służyć w przyszłości jako źródła prawa.
Sędziowie Sądu Najwyższego są wskazywani przez prezydenta i zatwierdzani przez Senat na dożywotnie kadencje, a stare przysłowie mówi, że „nigdy nie rezygnują i rzadko umierają”. Wakat na którymkolwiek stanowisku zwykle rozgrzewa do maksimum polityczne emocje całej Ameryki. Tymczasem dwoje członków tego ciała skończyło 80 lat, w tym ikona lewicy, 87-letnia Ruth Bader Ginsburg, która w zeszłym tygodniu przeszła w szpitalu zabieg udrożnienia dróg żółciowych. Przewodniczący SN 65-letni John Roberts ma z kolei kłopoty neurologiczne. Wszyscy oni są zatem bardziej niż średnia narażeni na ewentualne powikłania przy zakażeniu koronawirusem. Od ich stanu zdrowia zależy konstytucyjna przyszłość Stanów Zjednoczonych.
Jednak w związku z trudnością w zorganizowaniu 12-osobowych ław przysięgłych, których członkowie muszą być zgromadzeni w jednym miejscu, by nie byli narażeni na zewnętrzne naciski, w sądach stanowych nie odbywa się wiele procesów w sprawach karnych. Amerykański Związek na rzecz Praw Obywatelskich (ACLU), największa i najsilniejsza organizacja stojąca na straży praw człowieka, bacznie przygląda się rozwojowi sytuacji.
– Rząd, wprowadzając zasady społecznej izolacji w trosce o zdrowie ludzi, musi też pamiętać o osobach oskarżonych i przebywających w aresztach. Zgodnie z konstytucją trzeba im zapewnić prawo do sprawiedliwego procesu, możliwość kontaktu z adwokatem i utrzymania tajemnicy adwokackiej oraz nie wolno ich pozbawiać wolności, jeśli sąd nie wyrazi na to zgody – powiedziała Hina Shamsi, szefowa oddziału ACLU zajmującego się bezpieczeństwem i sprawami karnymi.
Departament Sprawiedliwości pracuje tymczasem nad szkicem ustawy, który chce podesłać potem Kongresowi (w USA władza wykonawcza nie ma inicjatywy ustawodawczej). Miałaby ona dać sędziom federalnym prerogatywę w postaci nieokreślonej ramami czasowymi możliwości trzymania ludzi w areszcie. W miarę normalnie, choć oczywiście zdalnie, działają sądy cywilne. W sądzie upadłościowym w Teksasie, który podlega federalnemu Piątemu Okręgowemu Sądowi Apelacyjnemu, toczą się wirtualnie sprawy o bankructwo, w których uczestniczy ponad 100 prawników. Jak dotąd postępowanie poprzez komunikatory internetowe idzie sprawnie.