W ramach tarczy antykryzysowej przedsiębiorcy złożyli już ponad 541 tys. wniosków do ZUS i urzędów pracy - poinformował w czwartek wieczorem resort rozwoju. Najwięcej wniosków, bo blisko 391 tys. dotyczy zwolnień ze składek na ubezpieczenie społeczne.

Zgodnie z danymi ministerstwa na godz. 18, firmy złożyły 541,8 tys. wniosków. Najwięcej, bo 390 894 – dotyczyły zwolnienia ze składek do ZUS za marzec - maj 2020 r.

Przedsiębiorcy złożyli ponad 82 tys. wniosków ws. świadczenia postojowego dla osób prowadzących działalność gospodarczą; ponad 6,5 tys. dot. dofinansowania do wynagrodzeń w okresie przestoju ekonomicznego, dofinansowanie do wynagrodzeń w okresie obniżonego wymiaru czasu pracy; blisko 50 tys. wniosków o pożyczki dla mikrofirm; ponad 6,6 tys. wniosków ws. świadczenia postojowego dla umów cywilnoprawnych. Blisko 5,8 tys. wniosków dotyczyło z kolei odroczenia lub rozłożenia składek ZUS bez opłat.

"Dane te pokazują, że rozwiązania pomocowe zawarte w tarczy antykryzysowej spotkały się już z bardzo dużym zainteresowaniem ze strony przedsiębiorstw" - podkreślono.

Resort powołuje się również na badania PIE zgodnie z którymi ponad połowa (56 proc.) badanych przedsiębiorców przedsiębiorstw planuje skorzystać z dofinansowania do utrzymania pracowników w zatrudnieniu, przewidzianego w tarczy. Najbardziej zainteresowane tym rozwiązaniem są duże firmy (90 proc. wskazań), a także sektor handlowy (63 proc.). Liczba złożonych wniosków o postojowe już przekroczyła 50 tys. - dodano.

Obowiązująca już tarcza antykryzysowa - jak przekonuje ministerstwo - koncentruje się na zapewnieniu bezpieczeństwa pracowników oraz zachowaniu płynności i ciągłości funkcjonowania przedsiębiorstw. "Przyjęliśmy w niej rozwiązania, które w naszej ocenie są najbardziej potrzebne dla utrzymania potencjału polskiej gospodarki na tym etapie walki z gospodarczymi konsekwencjami pandemii" - wskazano.

Zgodnie z tarczą antykryzysową dofinansowanie miejsc pracy na postojowym lub w obniżonym wymiarze czasu pracy pozwala firmie zredukować koszty pracy od 60 do 75 proc. Ministerstwo przekonuje, że jest to bardziej opłacalne niż ponoszenie kosztów zwolnień pracowników, a w przyszłości szkoleń i rekrutacji.