Od piątku osoby mieszkające w Polsce i stale dojeżdżające do pracy w Niemczech mogą liczyć na kilkadziesiąt euro dziennego dodatku na wynajęcie tymczasowego lokum. Ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski w rozmowie z PAP ocenił, że takie rozwiązanie świadczy o "właściwej ocenie trudnej sytuacji".

Brandenburgia i Meklemburgia-Pomorze Przednie oferują 65 euro dziennie dla pracownika i 20 euro dla każdego członka rodziny na wynajęcie tymczasowego lokum po stronie niemieckiej. Saksonia oferuje odpowiednio 40 i 20 euro, ale tylko pracownikom, którzy pracują w szpitalach, ośrodkach opieki specjalistycznej i hospicjach.

Dodatek będzie wypłacany do końca obowiązywania zaostrzeń wprowadzonych przez polski rząd walczący z epidemią. Żeby spowolnić dynamikę rozprzestrzeniania się Covid-19, wszyscy polscy obywatele wracający do kraju muszą poddać się 14-dniowej kwarantannie.

Ambasador Przyłębski podkreślił, że "ważne jest ograniczenie strat wynikających z tytułu tymczasowego wzniesienia barier w ruchu przygranicznym". "Jednak priorytetem powinna być dla wszystkich ochrona zdrowia obywateli i bezpieczeństwo osobiste ich i ich rodzin" - dodał.

Polski dyplomata docenił inicjatywy wschodnich landów i podkreślił, że przejęcie przez nie części kosztów, świadczy o "właściwej ocenie trudnej sytuacji". "Struktury gospodarcze i społeczne z przygranicznych regionów są tak mocno ze sobą zrośnięte, że trudno sobie wyobrazić w dłuższej perspektywie bariery graniczne" - zauważył.

Przyłębski dodał, że dodatki są rozwiązaniem o wiele lepszym od - jak to ujął - "wywierania nacisku na polskie władze celem wyłączenia tej grupy z kwarantanny". Polski ambasador konsultował sprawę z władzami landów i zapewnił je, że "jest to świetny pomysł".

Dodał, jeśli pracownik zachoruje na koronawirusa podczas tymczasowego pobytu w Niemczech, to leczenie powinno również odbyć się w Niemczech.