Białoruskie ministerstwo zdrowia zdementowało informację krajowych mediów o tym, że w piątek na Białorusi miał miejsce pierwszy zgon z powodu SARS-CoV-2. Zdaniem rodziny 58-latki, która zmarła w szpitalu w Witebsku, jej śmierć spowodował nowy koronawirus.

"W ciągu ostatnich dwóch tygodni, to już czwarta śmierć ogłoszona przez dziennikarzy. Najpierw +pochowali+ znanego przedsiębiorcę, potem kobietę z Grodna, następnie mężczyznę z miasta Lepel. A teraz mamy nową sensację" – napisano w komunikacie ministerstwa zdrowia.

Media na Białorusi powiązały śmiertelny przypadek 58-letniej kobiety z Witebska, która zachorowała na zapalenie płuc, była hospitalizowana i po kilku dniach zmarła, z epidemią koronawirusa. Powołując się na informacje uzyskane od członków jej rodziny, dziennikarze utrzymywali, że u kobiety potwierdzono obecność wirusa SARS-CoV-2. Informacja wydawała się tym bardziej wiarygodna, że także członkowie rodziny zostali poddani specjalistycznym testom i obecnie przechodzą kwarantannę. Kobietę pochowano w piątek.

Według oświadczenia resortu zdrowia mieszkanka Witebska nie wyjeżdżała w ostatnim czasie za granicę, a oprócz zapalenia płuc cierpiała także na inne dolegliwości. Do przeprowadzenia testu na obecność SARS-CoV-2 lekarzy skłonił fakt, że 58-latka przechodziła zapalenie płuc. Według białoruskich władz medycznych wyniki testu były jednak negatywne.

Resort zdrowia zarzucił dziennikarzom i blogerom sianie paniki.

Na Białorusi potwierdzono oficjalnie 69 zakażeń koronawirusem. Według danych rządu nie było dotąd żadnego przypadku śmiertelnego z powodu Covid-19..

Część komentatorów uważa, że władze celowo nie informują o zgonach w obawie przed destabilizacją sytuacji społecznej w kraju.