Mamy konstytucyjne prawo do reformowania wymiaru sprawiedliwości; na pewno będziemy kontynuować tę reformę - tak premier Mateusz Morawiecki skomentował informację, że w KE trwają prace nad przygotowaniem skargi wobec Polski do TSUE w związku z nowym systemem dyscyplinarnym sędziów.

W poniedziałek PAP dowiedziała się, że w Komisji Europejskiej trwają prace nad przygotowaniem skargi wobec Polski do TSUE w związku z nowym systemem dyscyplinarnym sędziów. W środę komisarze na cotygodniowym kolegium mają o tym rozmawiać z inicjatywy wiceszefa KE Fransa Timmermansa.

Pytany o to we wtorek w rozmowie z portalem Interia.pl premier odparł, że "poczekamy na to, co nastąpi w rzeczywistości". Podkreślił przy tym, "mamy konstytucyjne prawo do reformowania wymiaru sprawiedliwości i ta reforma jest niezwykle potrzebna - potwierdza to 80 proc. polskich obywateli".

"Na pewno będziemy kontynuować tę reformę" - zadeklarował Morawiecki.

KE wszczęła 3 kwietnia wobec Polski postępowanie o naruszenie prawa UE. Jej zdaniem rozwiązania przyjęte przez władze w Warszawie podważają niezawisłość polskich sędziów, nie zapewniając niezbędnych gwarancji, pozwalających chronić ich przed polityczną kontrolą. Zgodnie z orzecznictwem TSUE jest to wymogiem Unii Europejskiej.

Polski rząd dostał następnie dwa miesiące na udzielenie szczegółowych wyjaśnień. W związku z tym, że KE uznała, iż wątpliwości prawne nie zostały rozwiane, 17 lipca przeszła do drugiego etapu postępowania. Do Warszawy została wysyłana tzw. uzasadniona opinia, czyli formalne wezwanie do zapewnienia zgodności z prawem UE. Polska odpowiedziała na to, wysyłając we wrześniu do KE pismo z wyjaśnieniami.

Zgodnie z tą procedurą, jeśli państwo członkowskie UE nie skoryguje naruszenia przepisów, KE może podjąć decyzję o skierowaniu sprawy do TSUE.

W uzasadnieniu decyzji o procedurze KE wskazywała, że polska ustawa umożliwia objęcie sędziów sądów powszechnych procedurami dyscyplinarnymi, a także nakładanie na nich kar z "uwagi na treść wydanych przez nich orzeczeń sądowych". Zdaniem urzędników z Brukseli nowy system środków dyscyplinarnych nie zapewnia także niezależności i bezstronności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która kontroluje decyzje podjęte w postępowaniach dyscyplinarnych przeciwko sędziom.

W skład Izby Dyscyplinarnej wchodzą wyłącznie nowi sędziowie wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa, której sędziów - członków mianuje teraz Sejm - przypomniała KE.

Brukseli nie podoba się też to, że nie ma gwarancji, iż w sprawie dyscyplinarnej dotyczącej sędziego sądu powszechnego w pierwszej instancji będzie orzekał "sąd ustanowiony na mocy ustawy". Nowy system uprawnia bowiem prezesa Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego do wyznaczenia sądu dyscyplinarnego "ad hoc i z niemal nieograniczoną swobodą". "Nowy system nie gwarantuje, że sprawy będą rozpatrywane w rozsądnym czasie, co umożliwia utrzymywanie sędziów w ciągłym stanie zagrożenia ze strony zawisłych spraw oraz wpływa na prawo sędziów do obrony" - wskazywała KE.

Jeśli sprawa faktycznie trafiłaby do TSUE, byłaby to kolejna odsłona batalii prawnej przed tą instytucją w sprawie kształtu polskiego wymiaru sprawiedliwości.