Państwa UE na własną rękę próbują zabezpieczyć się przed konsekwencjami twardego brexitu. Wielu odlicza też dni do wyjścia Wielkiej Brytanii, licząc na intratny interes.
Do godziny zero pozostało 58 dni. 29 marca ojczyzna Williama Szekspira prawdopodobnie opuści UE. Brytyjscy politycy wciąż nie potrafią dojść do porozumienia, na jakich zasadach chcą rozstać się ze Wspólnotą. Przeciągające się dyskusje w Londynie coraz bardziej niepokoją kraje unijne, które z wyspiarskimi partnerami utrzymują najbliższe relacje. Dominuje obawa przed chaosem w razie wyjścia z Unii bez umowy.
Francuski rząd podjął w tym miesiącu decyzję o przeznaczeniu 50 mln euro na kwestie związane z przepływem ludzi i handlem transgranicznym. Regulacje przygotowywane przez gabinet premiera Édouarda Philippe’a doprowadzą do uwolnienia środków na inwestycje w infrastrukturę graniczną. Po tym, gdy Wielka Brytania przestanie być członkiem Europejskiego Obszaru Gospodarczego, rozbudowane zostaną punkty kontroli, gdzie sprawdzane będą paszporty, a w nich wizy, których powrót już w kwietniu jest coraz bardziej możliwy.

Dodatkowe parkingi

Ponieważ nieuregulowany brexit będzie wielkim wyzwaniem dla przedsiębiorstw handlujących ze Zjednoczonym Królestwem, Francuzi zamierzają stworzyć dodatkowe parkingi przy punktach granicznych dla tirów i magazyny przy lotniskach i portach na wypadek, gdyby regulacyjny zamęt doprowadził do zatorów.
Aparat państwowy zatrudni także 600 pracowników, którzy od kwietnia będą gotowi do kontroli produktów wjeżdżających z Wielkiej Brytanii na teren UE na tych samych zasadach, jakie obecnie obowiązują towary sprowadzane z państw trzecich. Niezbędne będą kontrole celne i weterynaryjne.
Na podobny krok zdecydowała się Holandia, która zapowiada zatrudnienie nawet 1000 dodatkowych pracowników. I w tym przypadku chodzi o zabezpieczenie niezbędnego nadzoru w handlu, który odbywa się w gigantyczych portach w Amsterdamie i Rotterdamie. Rząd Hiszpanii, w której żyje ponad 300 tys. Brytyjczyków, podpisał w ubiegłym tygodniu umowę z Londynem, aby zagwarantować bierne i czynne prawa wyborcze na poziomie samorządowym. W Unii takie prawa ma każdy obywatel zamieszkały poza granicami swojego kraju. To o tyle ważne, że Brytyjczycy w Hiszpanii nie tylko głosują, ale i angażują się w lokalną politykę, np. w roli radnych. Dzięki umowie osoby posiadające brytyjski paszport i mieszkające od minimum trzech lat w Hiszpanii będą mogły kandydować i głosować w wyborach samorządowych 26 maja.

Swoboda interpretacji

Rząd w Madrycie uruchomił również stronę internetową, która próbuje odpowiedzieć na najbardziej palące pytania obywateli i przedstawicieli biznesu. Na podobny krok zdecydował się rząd niemiecki. Zasadniczy problem administratorów tych stron polega jednak na tym, że opcja brexitu bez umowy wciąż pozostawia dużą swobodę interpretacyjną i jeszcze więcej niewiadomych.
Dlatego władze Hiszpanii ostrzegają, że choć rozmowy na temat ułatwień w podróży trwają, to niewykluczone, że od kwietnia podróżujący do Wielkiej Brytanii mogą potrzebować wizy. Hiszpanie często odwiedzający Zjednoczone Królestwo z niepokojem śledzą doniesienia na temat przyszłości linii lotniczych Iberia. Firma od niemal dekady należy do brytyjskiej korporacji IAG. Z tego powodu po 29 marca spółka może utracić licencje do prowadzenia działalności na unijnych lotniskach.

Wielka przeprowadzka

Jednak nie dla wszystkich brexit jest przedmiotem trosk. Wiele europejskich metropolii zaciera ręce na myśl o firmach, które planują przenieść działalność na teren UE. Ze styczniowych wyników badań przeprowadzonych przez firmę konsultingową EY wynika, że ok. 80 z 222 międzynarodowych korporacji finansowych, w tym 27 z 49 globalnych banków operujących głównie na terenie londyńskiego City, rozważa taką przeprowadzkę.
Niepokój biznesu wykorzystuje Holandia. Michiel Bakhuizen, rzecznik Holenderskiej Agencji ds. Inwestycji Zagranicznych, w rozmowie z agencją AFP przekonywał, że jego kraj prowadzi rozmowy na temat przenosin z ponad 250 firmami. Również Frankfurt walczy o uwagę spółek operujących w Wielkiej Brytanii. Miasto, w którym siedziby mają niemiecki Bundesbank i Europejski Bank Centralny, stworzyło punkt informacyjny w samym centrum Davos podczas trwającego tam Światowego Forum Ekonomicznego.
Narastające napięcie widać także we wzroście liczby Brytyjczyków mieszkających w RFN, którzy wnioskują o niemieckie obywatelstwo. Jeszcze w 2015 r. o nowy paszport ubiegało się tam 622 Brytyjczyków. W 2017 r. liczba ta była już dwunastokrotnie większa i wyniosła 7493 osób.