Najpierw atak rosyjskiego lotnictwa na pozycje rebeliantów i islamistów, którzy mieli użyć broni chemicznej przeciw cywilom w Aleppo i Idlibie. Chwilę później uderzenie na ukraińskie jednostki, które chciały wpłynąć na Morze Azowskie. Prezydent Rosji rozpoczął nową fazę wojen w Syrii i przeciw Ukrainie
Atak chemiczny i odpowiedź na niego mogą się stać pretekstem do spacyfikowania Idlibu, ostatniego rejonu, którego nie kontroluje Baszar al-Asad. Z kolei ostrzał na Morzu Czarnym to próba wymuszenia na społeczności międzynarodowej i Ukrainie, by uznały, że Cieśnina Kerczeńska to de facto wewnętrzne wody Rosji. Oba konflikty i ich logika mogą mieć poważne konsekwencje dla Zachodu.
Otwarcie nowego frontu w Syrii oznacza ryzyko kolejnego kryzysu migracyjnego. Według ośrodka analitycznego Brookings Institution z rejonu Idlibu po rozpoczęciu walk w kierunku granicy z Turcją może ruszyć nawet 800 tys. osób (już dziś w tym kraju przebywa 3,5 mln Syryjczyków). Jak mówił w ubiegłym tygodniu w rozmowie z DGP przedstawiciel rządu tureckiego İnanç Söğüt, Ankara nie zamknie granicy dla uchodźców. Równocześnie nie jest jasne, jakie będzie jej stanowisko wobec ich dalszego marszu w kierunku granic UE.
W tym sensie działania rosyjskie w Syrii wyglądają nie tylko jak podyktowana względami humanitarnymi odpowiedź na atak z użyciem chloru (sami rebelianci przekonują, że wbrew temu, co twierdzi Kreml, nie mają ani pocisków artyleryjskich z chlorem, ani broni, która mogłaby razić Aleppo). Koincydencja wydarzeń w Syrii i na Morzu Azowskim równie dobrze może być elementem presji na Zachód i argumentem, który osłabi naciski na Moskwę w związku z próbą przejęcia kontroli nad akwenem wokół Krymu.
Status Morza Azowskiego reguluje umowa z 2003 r. Mimo to od końca marca jednostki FSB blokują ruch ukraińskich okrętów do portów w Mariupolu, Berdiańsku i Geniczesku. Mówił o tym DGP Izet Hdanow, zastępca przedstawiciela Petra Poroszenki ds. Krymu. Kreml od dawna próbuje przyzwyczajać świat do tego, że oprócz Krymu zaanektował również Morze Azowskie. Oddanie strzałów w Cieśninie Kerczeńskiej ma ten komunikat wzmocnić.

Gry wojenne toczą się także w parlamencie Ukrainy

Parlamentarzyści z Kijowa zastanawiają się, jak wprowadzić stan wojenny, ale nie zagrozić marcowym wyborom prezydenckim.