Polska wspiera Ukrainę po rosyjskim ataku w Cieśninie Kerczeńskiej, ale stara się tonować reakcje ukraińskich władz
Polska wspiera Ukrainę po rosyjskim ataku w Cieśninie Kerczeńskiej, ale stara się tonować reakcje ukraińskich władz
Prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki rozmawiali wczoraj o incydencie na Morzu Azowskim. Wcześniej do Dudy zadzwonił przywódca Ukrainy Petro Poroszenko. Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski podkreślał, że incydent to jawne naruszenie prawa międzynarodowego i porozumień dwustronnych w sprawie swobody żeglugi na Morzu Azowskim i przez Cieśninę Kerczeńską. – Należy rozważyć i przedyskutować z sojusznikami na forum międzynarodowym zaostrzenie reżimu sankcyjnego wobec Rosji – podkreślał Szczerski.
Polskie władze wspierają Ukrainę w tym konflikcie na froncie dyplomatycznym. Wczoraj zebrała się Rada NATO–Ukraina. Warszawa deklarowała wsparcie Ukrainy także na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ale też nasze władze starają się tonować ukraińską reakcję. – Stan wojenny nie zwiększy liczby okrętów wojennych Ukrainy, a utrudni konsolidację wsparcia międzynarodowego. Jeśli naruszy swobody obywatelskie i kalendarz wyborczy, znajdą się chętni do posłuchania narracji rosyjskiej o wojskowej dyktaturze na Ukrainie – mówi jeden z polityków.
Polskie władze były zdziwione słabą reakcją Francji i Niemiec. Zwłaszcza że jednym ze źródeł konfliktu była budowa mostu nad Cieśniną Kerczeńską, co ograniczyło Ukraińcom dostęp do portów na Morzu Azowskim. – Rosjanom chodzi o destabilizowanie Ukrainy, a nie jej podbój. Destabilizacja powoduje, że Ukraina będzie nieatrakcyjnym partnerem do integracji. Taki stan zawieszenia i wasalizacji może prowadzić do zmęczenia ludzi i przejęcia władzy przez siły prorosyjskie – mówi były szef MSZ Witold Waszczykowski.
Szef MON Mariusz Błaszczak spotkał się wczoraj z szefem Sztabu Generalnego i dowódcami rodzajów wojsk. Po spotkaniu mówił, że nie ma obecnie zagrożenia dla naszego kraju. Polska współpracuje militarnie z Ukrainą na kilku polach. Krótko po rosyjskiej inwazji na Krym, jesienią 2014 r., podpisano porozumienie o utworzeniu brygady litewsko-polsko-ukraińskiej z dowództwem w Lublinie. Jej poszczególne bataliony pozostają w gotowości w swoich krajach. Jednostka jest w pełni operacyjna od stycznia 2017 r.
Poza tym w ramach Joint Multinational Training Group-Ukraine, której liderem są USA, na Ukrainie przebywa 32 żołnierzy 25. Brygady Kawalerii Powietrznej. Biorą oni udział w szkoleniu naszych wschodnich sąsiadów w ośrodku w Jaworowie. W październiku cztery nasze F-16 pojawiły się nad ukraińskim niebem w ramach ćwiczeń Clear Sky. Także w październiku Ukrainę wizytował szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.
– Oba narody są skierowane ku przyszłości. Warunkiem jest wyjaśnienie pewnych kwestii spornych. Nie może to przesłaniać zasadniczej sprawy. Jesteśmy skazani na siebie, a nasze bezpieczeństwo zależy od bezpieczeństwa każdego z nas – mówił Soloch. Polsko-ukraińską współpracę można też zaobserwować w sektorze zbrojeniowym. Ożarowska Grupa WB sprzedała Ukrainie zestawy amunicji krążącej Warmate, a Polska kupiła pociski R-27R1 do samolotów MiG-29. Nieoficjalnie mówi się, że te pierwsze zostały już użyte w czasie wojny na Donbasie.©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama