Zastosowanie wobec Stanisława Gawłowskiego (PO) środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu jest zasadny. Istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych mu czynów – mówiła podczas czwartkowego posiedzenia komisji regulaminowej przedstawicielka prokuratury.

Sejmowa Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych rozpatruje w czwartek wniosek prokuratury o uchylenie Gawłowskiemu immunitetu oraz wyrażenie przez Sejm zgody na tymczasowy areszt dla posła PO. Gawłowski nie bierze udziału w posiedzeniu komisji.

Prokurator prezentująca wniosek przypomniała, że Gawłowski otrzymał już wiosną tego roku pięć zarzutów, w tym część o charakterze korupcyjnym, a czwartkowe posiedzenie komisji dotyczy ewentualnego postawienia mu dwóch nowych zarzutów: kolejnego korupcyjnego oraz prania brudnych pieniędzy.

"W toku śledztwa przeprowadzonego przez Zachodniopomorski Departament ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej cztery różne składy sądów orzekających: rejonowego, okręgowego i apelacyjnego w Szczecinie, rozpoznające wnioski prokuratora o stosowanie i przedłużenie stosowania wobec Stanisława Gawłowskiego tymczasowego aresztowania uznały, że zgromadzony dotychczas w toku śledztwa materiał dowodowy wskazuje na uzasadnione duże prawdopodobieństwo popełnienia przez Stanisława Gawłowskiego zarzucanych mu czynów" – podkreśliła przedstawicielka prokuratury.

Nowe zarzuty związane są z apartamentem w Chorwacji, który - według prokuratury - Gawłowski miał przyjąć jako łapówkę od kołobrzeskiego biznesmena Bogdana K. W zamian miał oferować "przychylność, poparcie i pomoc" m.in. w kontaktach biznesmena z przedstawicielami Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie, organizującymi wielomilionowe przetargi. Gawłowski miał też przyjąć od Bogdana K. 100 tys. zł łapówki. Obecny poseł był w tym czasie sekretarzem stanu w Ministerstwie Środowiska za rządów PO-PSL.

Według prokuratury, Gawłowski miał też wspólnie z innymi osobami podejmować czynności, które utrudniłyby ustalenie pochodzenia nieruchomości w Chorwacji. Jak podali śledczy, razem z innymi "ustalonymi osobami" zorganizował fikcyjną umowę sprzedaży apartamentu. Dokumenty dotyczące jego zakupu znaleziono w grudniu 2017 r. podczas przeszukania domu posła PO.