W Uzbekistanie w piątek ruszyły prace nad pierwszą w tym kraju elektrownią atomową. Budowa obiektu w znacznym stopniu będzie finansowana ze środków pożyczonych przez Rosję. Moskwa szacuje, że koszty inwestycji sięgną 11 mld dolarów.

Prezydenci obu krajów Władimir Putin i Szawkat Mirzijojew symbolicznie rozpoczęli prace nad budową elektrowni podczas piątkowego spotkania w Taszkencie, stolicy tego środkowoazjatyckiego kraju.

Jak poinformował Putin, dwa reaktory o łącznej mocy 2,4 gigawatów zapewnią stabilność energetyczną "nie tylko temu krajowi, ale i całemu regionowi".

Szef agencji energii atomowej Uzbekistanu - UzAtom - Żurabek Mirzamahmudow zapowiedział, że w przyszłości elektrownia może być rozbudowana o kolejne dwa reaktory. Dodał, że rozmowy dotyczące finansów ruszą w przyszłym roku, a Taszkent liczy na to, że koszty inwestycji będą niższe od tych oszacowanych przez Moskwę.

Elektrownia ma stanąć w wilajecie nawojskim w północno-środkowej części kraju. Przewiduje się, że elektrownia zacznie wytwarzać energię w 2028 roku.

Obecnie większość energii w Uzbekistanie wytwarzają turbiny gazowe. Ta była republika ZSRR chce jednak wykorzystywać swe znaczne zasoby gazowe w bardziej efektywny sposób - pisze Reuters. Taszkent zawarł z Gazpropmem i kilku innymi rosyjskimi koncernami kontrakty, które przewidują m.in. budowę w kraju nowych zakładów chemicznych.

Pod względem liczby mieszkańców Uzbekistan, w którym żyje ok. 30 mln ludzi, plasuje się na pierwszym miejscu w Azji Środkowej. (PAP)