Przepis projektu, który PiS chce wykreślić mówi, że "po odbyciu posiedzenia, o którym zawiadamia się strony, zmiana składu sądu może nastąpić tylko w przypadku niemożności rozpoznania sprawy w dotychczasowym składzie albo długotrwałej przeszkody w rozpoznaniu sprawy w dotychczasowym składzie".
Jak argumentowano w uzasadnieniu projektu, nowelizacja "przesuwa zasadę niezmienności składu dopiero na etap po odbyciu posiedzenia, o którym zawiadamia się strony". "Umożliwi to bardziej elastyczne zarządzanie sprawami, w których nie podęto jeszcze żadnych czynności na rozprawie lub posiedzeniu jawnym" - zaznaczano.
Zapis krytykowali posłowie opozycji oceniając, że stanowi to wyłom we wprowadzonym niedawno losowym przydzielaniu spraw sędziom i grozi "politycznym doborem" sędziów do spraw.
"Jedną z najważniejszych naszych reform było wprowadzenie możliwości losowania spraw. Opacznie rozumiejąc naszą zmianę proponowaną w tej nowelizacji próbujecie twierdzić, że odchodzimy od losowego przydziału spraw. W związku z tym, aby wątpliwości nie było, proponuję poprawkę, aby wykreślić ten punkt, który miał usprawnić postępowanie. Losowy przydział spraw będzie" - powiedział przedstawiciel projektodawców Marek Ast (PiS) zwracając się do opozycji.
W czwartek w debacie podczas pierwszego czytania głos zabrał wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Odpowiadając na pytania posłów, zapewniał m.in., że celem zaproponowanych zmian w ustroju sądów nie jest odejście od losowego przydziału spraw sędziom. Wskazywał, że możliwość zmiany składu sądu miałaby być jedynie "w przypadku niemożności rozpoznania sprawy w dotychczasowym składzie albo długotrwałej przeszkody w rozpoznaniu sprawy w dotychczasowym składzie".
"Czy to oznacza, że wprowadzany jest w tej ustawie gdziekolwiek system ręcznego przydziału spraw - system, który nikomu nie przeszkadzał, nie przeszkadzał Platformie, wtedy, kiedy rządziła, bo być może był wygodny? My niczego tutaj nie zmieniamy, system, który jest, będzie działał cały czas" - mówił Piebiak.