Już trzecią noc z rzędu na ulicach stolicy Jordanii - Ammanu tysiące ludzi protestowały przeciwko podwyżkom podatków i posunięciom oszczędnościowym rządu.

Protestujący twierdzą, że projekt nowej ustawy podwyższający podatki, popierany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) wyrządzi szkody ubogim i klasie średniej oraz spowoduje dalsze zubożenie społeczeństwa. Ustawa jest obecnie rozpatrywana przez parlament.

Demonstranci wznoszą antyrządowe hasła i domagają się od króla Abdullaha zdymisjonowania premiera Hani Mulkiego. Premier odmówił wycofania projektu i oświadczył, że los ustawy leży w rękach parlamentu.

Policja użyła gazu łzawiącego i zablokowała kluczowe ulice aby nie dopuścić demonstrantów w pobliże budynków rządowych.

Protesty odbywają się także w innych miastach Jordanii. W mieście Maan, na południu Jordanii, demonstranci podpalili opony samochodowe; doszło do starć z policją.

Krół Abdullah zaapelował do stron konfliktu o kompromis. W piątek monarcha zablokował planowaną przez rząd podwyżkę cen paliw.

Rząd argumentuje, że potrzebuje pieniędzy na finansowanie służb publicznych i zmniejszenie olbrzymiego zadłużenia państwa. Wskazuje ponadto, że projekt ustawy przewiduje wyższe opodatkowanie lepiej sytuowanych.

Wcześniej w br. władze podwyższyły podatek od sprzedaży i zlikwidowały dopłaty do cen chleba. (PAP)