Przełom w sprawie Tomasza Komendy nie nastąpiłby, gdyby nie połączenie urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego - ocenił w piątek szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Tomasz Komenda, którego w czwartek sąd penitencjarny przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu, warunkowo zwolnił z odbywania kary 25 lat więzienia, wyszedł na wolność z aresztu śledczego we Wrocławiu. Komenda, który w 2004 r. prawomocnie został skazany za zabójstwo i zgwałcenie 15-latki odsiadywał wyrok w Zakładzie Karnym w Strzelinie.

Ziobro na piątkowej konferencji prasowej w Gdańsku podkreślił, że przełom w sprawie Komendy nie nastąpiłby, gdyby nie połączenie urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. "Temat pana, który niesłusznie - wszystko na to wskazuje - przesiedział tyle lat w więzieniu za niepopełnioną zbrodnię, był podnoszony już kilka lat wcześniej" - zaznaczył. Jak dodał, odezwy, aby tę sprawę ponownie zbadać dotychczas kończyły się niczym.

"Dopiero po połączeniu urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, w tym wypadku wysoki urzędnik państwowy, pełniący tę funkcję, zdecydował się podjąć działanie - to byłem ja - poleciłem jeszcze raz tę sprawę zbadać" - dodał minister.

Zdaniem Ziobry, dzięki połączeniu urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, można dziś częściowo naprawiać krzywdę, jakiej doznał Komenda. "Naprawianie tej krzywdy jest związane z tym, że - po pierwsze, osobę niewinną jak najszybciej wypuszczamy na wolność, staramy się jej pomóc" - mówił minister. "Po drugie, ta dobra zmiana jest realizowana w tym kierunku, aby realny morderca i sprawca, który został zidentyfikowany trafił do więzienia i - mam nadzieję - nigdy z niego już nie wyszedł wobec okrucieństwa, jakiego się dopuścił" - podkreślił.

"Po trzecie, wydałem polecenie, aby było prowadzone śledztwo, które ma na celu ustalić, czy doszło do popełniania przestępstwa w związku z tymi nieprawidłowościami, które skutkowały błędami" - oświadczył Ziobro.

"Oczywiście tu jest problem przedawnień. Nie wiem, czy państwo wiecie, ale poprzednia koalicja PO-PSL przed zakończeniem kadencji de facto cichaczem wprowadziła amnestię częściową, polegającą na tym, że skróciła bieg przedawnień wielu przestępstw, w tym przestępstw urzędniczych" - mówił minister.

Małgosia K. bawiła się z koleżankami w dyskotece w Miłoszycach pod Wrocławiem. W trakcie zabawy wyszła przed budynek. Kilkanaście godzin później została znaleziona martwa na prywatnej posesji naprzeciwko dyskoteki. Zmarła wskutek wyziębienia organizmu i odniesionych ran. Za winnego tej zbrodni uznano Tomasza Komendę; w 2004 r. prawomocnie został skazany na 25 lat więzienia. Śledczy badający wówczas sprawę podkreślali jednak, że jest on jednym ze współsprawców tej zbrodni. Innych osób nie udało się wówczas ująć.

Z prośbą o ponowne zajęcie się sprawą do ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry zwrócili się w zeszłym roku rodzice Małgorzaty K. Minister polecił raz jeszcze zbadać okoliczności śmierci Małgosi. Śledztwo zostało wznowione. W czerwcu 2017 r. prokuratura poinformowała, że w sprawie zbrodni zatrzymano Ireneusza M. Prokurator przedstawił mu zarzut popełnienia przestępstwa zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwa piętnastoletniej Małgorzaty K. Od tego czasu M. przebywa w areszcie.

W czwartek sąd z urzędu zwolnił Komendę warunkowo z odbywania kary. W środę zaś wpłynął do Sądu Najwyższego wniosek złożony przez dolnośląski zamiejscowy wydział Prokuratury Krajowej o wznowienie postępowania ws. Tomasza Komendy. Prokuratura wystąpiła w nim także o uchylenie wyroków obu instancji z 2003 r. i 2004 r. wobec Komendy i jego uniewinnienie (PAP)

autor: Aleksandra Rebelińska