Po publikacjach o rekordowych stężeniach pierwiastka wokół huty KGHM urzędnicy w końcu zaczęli działać. Problem w tym, że po omacku.
Od dwóch tygodni opisujemy w DGP sprawę rekordowych przekroczeń stężeń arsenu w Głogowie, gdzie pracuje Huta Miedzi należąca do KGHM. Próbowaliśmy sprawdzić, czy oprócz ludzi (miasto i KGHM są w trakcie badań mieszkańców) ktoś bada produkty rolne, które mogą być skażone toksycznym arsenem (As).
Sprawą jednak, jak gorącym kartoflem, przerzucają się kolejne instytucje. Ministerstwo Rolnictwa przerzuca odpowiedzialność na Ministerstwo Zdrowia, a konkretnie sanepid, sanepid na wojewodę, wojewoda na starostę, starosta na marszałka województwa, ten wraca do starosty, a starosta do sanepidu.
Resort rolnictwa po informacjach DGP uznał, że badaniem produktów rolnych powinien zająć się sanepid. Nie ma więc jasności, jak prowadzić badania i kto ma za to płacić. – Kilka lat temu wnioskowaliśmy z Dolnośląską Izbą Rolnictwa o przeprowadzenie kontroli żywności przez służby sanitarne. Te zwróciły się do urzędu marszałkowskiego. Sfinansować badania miał starosta i na tym sprawa stanęła – opowiada Jarosław Klus ze Stowarzyszenia ProNatura. – Nie jesteśmy organem właściwym do badania żywności – odpowiada Jarosław Dudkowiak, starosta powiatu głogowskiego. I odsyła do... sanepidu.
– Jak dotąd żadne środki spożywcze nie były sprawdzane pod kątem stężenia arsenu na terenie powiatu – przyznaje Magdalena Biskup-Papuga, p.o. zastępcy dyrektora Sanepidu w Głogowie. I dodaje, że jedyne badania, które były prowadzone, dotyczyły stężenia innych metali ciężkich, takich jak ołów, kadm i rtęć np. w sałacie. – Niezwłocznie po otrzymaniu informacji o konieczności sprawdzenia środków spożywczych pochodzenia roślinnego w kierunku stężenia arsenu działania takie zostaną podjęte – dodaje Biskup-Papuga. Kto decyzję ma podjąć? Tego nie precyzuje.
Przekroczenie norm wybranych zanieczyszczeń w skali roku / Dziennik Gazeta Prawna
Oficjalne dane o zanieczyszczeniu środowiska arsenem nie stanowiły do tej pory wskazówki do badań. Tymczasem od 2014 r. z raportów o stanie powietrza w Polsce opracowywanych przez Inspekcję Ochrony Środowiska wynika, że w kraju tylko w dwie z 46 stref stężenia arsenu są przekroczone i chodzi tu o Głogów i Legnicę, gdzie pracują huty KGHM. Dokumenty jasno wskazują jako przyczynę „przekroczenia poziomu docelowego, określonego dla średnich rocznych stężeń arsenu (...) oddziaływanie emisji z zakładów przemysłowych zlokalizowanych w pobliżu stacji pomiarowej”.
Kilka lat temu zostało wykonane badanie płodów rolnych przez Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa. Choć wyniki były złe, nie są uznawane za podstawę do podjęcia dalszych działań, bo jak wynikało z zamówionej przez KGHM ekspertyzy oraz opinii starosty – badania zostały wykonane w... celach naukowo-badawczych, a nie wynikały z przepisów prawa.
Nie jest możliwe również jednoznaczne wskazanie winnego tak wysokich stężeń As. Tutaj trwa podobny ping-pong: starostwo zwracało się z prośbą do marszałka województwa dolnośląskiego o dokładną analizę problemu, w tym określenie w corocznym programie ochrony powietrza konkretnych działań naprawczych, które prowadziłyby do zmniejszenia emisji toksycznego As na terenie Głogowa. Starostwo do ostatniego programu wydało negatywną opinię, bowiem dokument... nie wskazywał, skąd się biorą przekroczenia arsenu, a KGHM brał na siebie tylko jedną trzecią odpowiedzialności.
Kolejnym absurdem jest brak przeglądu ekologicznego, czyli sprawdzenia, czy działanie huty negatywnie oddziałuje na środowisko. Ministerstwo Środowiska uważa, że KGHM nie musi przeprowadzić takiego audytu, by otrzymać pozwolenie zintegrowane na prowadzenie działalności. Sprawa o to, czy powinien być taki wymóg czy nie, toczy się w sądzie administracyjnym w związku ze skargą złożoną przez organizację ProNatura. Tymczasem według resortu rolnictwa, tylko na bazie przeglądu, gdyby wykazał on, że teren jest skażony i można mu nadać etykietę obszaru ograniczonego, starostwo byłoby zobowiązane do prowadzenia badań.
Pytany o możliwości działań w celu zmniejszenia zanieczyszczeń pochodzący z Głogowa poseł Wojciech Zubowski, szef sejmowej Komisji Energii i Skarbu Państwa, przekonuje, że trzeba podjąć działania eliminujące tak wysokie stężenie arsenu w powietrzu. Ale jak zmusić do tego kontrolowany przez Skarb Państwa KGHM? Nie precyzuje. I dodaje, że są różne opinie co do tego, czy KGHM na pewno odpowiada za tak wysokie przekroczenie arsenu, choć jest to prawdopodobne.
Arsenu coraz bardziej mają dość mieszkańcy – sąsiedzi Huty Miedzi Głogów, choć okazuje się, że to nie ich jedyny kłopot z KGHM. – We wrześniu na zebraniu dotyczącym wydatków dla sołectwa Słone spytałam o badania nas na zawartość arsenu, skoro miały być w Głogowie. Usłyszałam, że 3 października będzie kolejne spotkanie z KGHM i wtedy mam pytać, bo gmina nie będzie nic załatwiać. Efekt? W naszej wiosce najbliżej Huty Miedzi Głogów nie zrobiono nic – mówi nam Justyna Tywoniuk, mieszkanka Słonego.
Kością niezgody jest też planowana przez Polską Miedź budowa szybu GG-2 (Odra). – Z jednej strony mamy hutę i arsen, z drugiej chcą nam teraz zafundować szyb i inhalacje amoniakiem, a w późniejszym czasie siarkowodorem. Jako mieszkańcy chcemy, aby nas wykupiono i wysiedlono, bo życie w takim sąsiedztwie jest niemożliwe pod względem zdrowotnym – tłumaczy Tywoniuk.
Spółka tłumaczy, że 32 już w jej historii szyb nie może powstać w innym miejscu.
– Szyby powinny być budowane w odległościach do 4 km od siebie, aby zapewnić odpowiednie warunki przewietrzania wyrobisk, transportu ludzi oraz bezpieczeństwo w przypadku pożaru. Udostępnienie i przygotowanie nowego obszaru górniczego to duże wyzwanie – mówi DGP Justyna Mosoń, rzeczniczka KGHM. – Lokalizacja szybu Odra została wskazana w projekcie z 2015 r. i jest uzależniona od sposobu udostępnienia złoża i możliwości wentylacji wyrobisk – tłumaczy. Dodaje, że zaproponowana lokalizacja wynika z potrzeby zachowania największej odległości od istniejących zabudowań okolicznych miejscowości (w tym Słonego). – W przypadku gdy wskazana lokalizacja budowy szybu uzyska akceptację, KGHM bierze pod uwagę w przypadku nieruchomości znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie projektowanego szybu (ok. 500 m), których właściciele będą zainteresowani ich zbyciem, podjęcie rozmów na temat ewentualnego wykupu oraz jego warunków – mówi nam Mosoń.