Prezydent Andrzej Duda powinien podpisać nowelizację ustawy o IPN - uważa wiceszef klubu Kukiz'15 Tomasz Rzymkowski. Intencją nie była próba zakłamania prawdy historycznej, tylko ochrona tej prawdyj; nikt nie zamierzał nikomu ust kneblować, ani zmieniać faktów historycznych - dodał.

Sejm w czwartek przed godz. 2 w nocy zaakceptował bez poprawek nowelizację ustawy o IPN, która wprowadza m.in. kary grzywny lub więzienia do lat trzech za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. Teraz nowelizacja trafi do prezydenta.

Zdaniem Rzymkowskiego, "prezydent powinien podpisać nowelizację ustawy w terminie określonym przez konstytucję".

Zgodnie z konstytucją prezydenta podpisuje ustawę w ciągu 21 dni od dnia jej przedstawienia. Przed podpisaniem ustawy prezydent może wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem w sprawie zgodności ustawy z konstytucją. Prezydent może również ustawę zawetować, czyli przekazać ją Sejmowi do ponownego rozpatrzenia. Jeśli Sejm ponownie uchwali ustawę większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, prezydent w ciągu 7 dni ustawę podpisuje.

Rzymkowski w czwartek w rozmowie z dziennikarzami uznał nowelizację ustawy o IPN za dobrą. "Oczywiście można dyskutować, czy w treści tej ustawy nie zabrakło przykładów. To, co najbardziej nas, Polaków boli, czyli nazywania niemieckich obozów koncentracyjnych - +polskimi obozami koncentracyjnymi+. Może warto byłoby pokazać przykłady, wówczas druga strona zrozumiałaby intencje o jaką nam chodzi" - zaznaczył poseł.

"Chciałbym bardzo, aby nastąpił dialog i wzajemne zrozumienie. Jeśli słyszy przedstawicieli państwa Izraela, którzy mówią, że Polacy nie organizowali obozów zagłady, w których dokonany został Holokaust, tylko Niemcy, a jednocześnie nie zgadzają się na ustawę, która ma chronić przed szkalowaniem narodu polskiego to następuje jakiś zgrzyt" - dodał wiceszef klubu Kukiz'15.

Rzymkowski przyznał, że "podejrzewa złą interpretację na język angielski przepisów ustawy". "Chodzi o kwestię dwóch słów: +narodu polskiego+, które są tłumaczone jako +polish people+ i to mogło wywołać pewne wątpliwości. To by było odbierane jako poszczególni polscy obywatele, czyli zakaz mówienia, że poszczególni polscy obywatele współpracowali z Niemcami w dziele Holokaustu" - ocenił.

Jego zdaniem, "ustawodawcy chodziło o zbiorowość - naród polski". "Tu może z punktu widzenia językowego nastąpiło jakieś przekłamanie, niezrozumienie naszych intencji, bo intencją nie była próba zakłamania prawdy historycznej, tylko ochrona tej prawdy historycznej" - dodał. "Chodziło nam od początku do końca o prawdę historyczną. Nikt nie zamierzał nikomu ust kneblować, ani zmieniać faktów historycznych" - mówił.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Jeśli sprawca działałby nieumyślnie, podlegałby karze grzywny lub ograniczeniu wolności. Nie byłoby przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Nowy przepis ma się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Śledztwo z urzędu wszczynałby prokurator IPN; wyrok podawano by do publicznej wiadomości.

Ustawa zakłada także możliwość wytaczania za takie sformułowania jak "polskie obozy śmierci" procesów cywilnych, m.in. przez organizacje pozarządowe i Instytut Pamięci Narodowej. Odszkodowanie lub zadośćuczynienie będą przysługiwać Skarbowi Państwa.

Do nowych przepisów o IPN krytycznie odniosły się władze Izraela, m.in. premier Benjamin Netanjahu. Ambasador Izraela Anna Azari zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".

W środę amerykański Departament Stanu zaapelował do Polski o ponowne przeanalizowanie nowelizacji ustawy o IPN z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa i "naszej zdolności do pozostania realnymi partnerami".