W Platformie Obywatelskiej jest teraz rozpacz, jest "kryzys logiki; widzą, że sami się niszczą; "przynajmniej część ludzi dostrzega, że to jest początek końca" - uważa szef gabinetu premiera Marek Suski.

Suski w środę w Poranku Rozgłośni Katolickich "Siódma 9" ocenił, że w Platformie obecny jest "kryzys logiki". Jego zdaniem ma to związek z głosowaniem w Parlamencie Europejskim nad rezolucją wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności, którą poparło sześcioro europosłów PO, oraz głosowaniem w Sejmie gdzie odrzucono projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017". W sprawie głosowań nad zmianami w prawie aborcyjnym w klubie PO zarządzono dyscyplinę. Za złamanie dyscypliny w klubie, Joanna Fabisiak, Jacek Tomczak i Marek Biernacki zostali usunięci z Platformy.

Suski podkreślił, że z partii wyrzucono tych, którzy "zgodnie ze swoim sumieniem nie zagłosowali za skierowaniem tej ustawy (projektu "Ratujmy Kobiety 2017") do komisji". Zwrócił uwagę, że europosłów, którzy "głosowali za sankcjami dla Polski nie ukarano, mimo że" - jak dodał - "mówiono, że będą surowe kary".

W ocenie szefa gabinetu premiera "Platforma i Nowoczesna strzeliły sobie samobójczy gol" przy okazji projektu "Ratujmy Kobiety 2017", a później "strzeliły sobie kolejny przy wyrzucaniu tej bardziej konserwatywnej części".

Jego zdaniem w samej Platformie jest teraz "rozpacz". Politycy PO "sami widzą, że się niszczą" - zaznaczył Suski. "Przynajmniej część ludzi dostrzega to, że to jest początek końca" - ocenił Suski.

Przyjęta przez PE rezolucja stwierdza, że sytuacja w Polsce stanowi "jednoznaczne ryzyko poważnego naruszenia wartości, o których mowa w art. 2 traktatu o UE". Deputowani wyrazili zaniepokojenie zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa. Europarlament wezwał polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych zapisanych w traktatach, inicjując jednocześnie własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 traktatu wobec Polski.

Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS; PO podzieliła się w tej sprawie, a eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Za rezolucją opowiedziało się sześciu europosłów PO, którzy głosowali "za", to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Różna Thun. W czwartek wiceprzewodniczący Platformy Tomasz Siemoniak zapowiedział, że zarząd PO rozważy wyciągnięcie konsekwencji wobec deputowanych, którzy poparli rezolucję.

Dwa tygodnie temu Sejm odrzucił obywatelski projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", który zakładał m.in. aborcję na życzenie kobiety do 12 tygodnia ciąży, a skierował do dalszych prac w komisji projekt, którego celem jest wykreślenie z obecnej ustawy o planowaniu rodziny przepisu, który pozwala na terminację ciąży z powodu ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu.

Lewicowy projekt przepadł, m.in. dlatego, że klub PO podzielił się podczas głosowania - większość posłów była za przekazaniem go do dalszych prac, troje posłów - Joanna Fabisiak, Jacek Tomczak i Marek Biernacki - głosowało przeciw, a 29 posłów w ogóle nie brało udziału w głosowaniu. Do tego, aby projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", nie został odrzucony, zabrakło 9 głosów. W sprawie głosowań nad zmianami w prawie aborcyjnym w klubie PO zarządzono dyscyplinę.

Za złamanie dyscypliny w klubie, Fabisiak, Tomczak i Biernacki zostali usunięci z Platformy. Przysługuje im jednak - zgodnie ze statutem PO - odwołanie od tej decyzji do sądu koleżeńskiego PO; wykluczeni politycy nie zamierzają jednak skorzystać z tego uprawnienia.