Na 7 lutego 2018 r. Sąd Najwyższy wyznaczył rozpoznanie kasacji obrońcy Rosjanina Samira S. Mężczyznę skazano na dożywocie z prawem do przedterminowego zwolnienia po 35 latach za zabójstwo w Gdańsku w 2013 r. trzyosobowej rodziny, w tym 16-miesięcznego dziecka.

Obrońca skazanego, mec. Arnost Becka zawnioskował w kasacji o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy ponownie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Gdańska prokuratura wniosła o oddalenie kasacji jako "oczywiście bezzasadnej".

Sprawą zajmie się 7 lutego pięcioosobowy skład sędziów Izby Karnej SN, a jej sprawozdawcą będzie sędzia Tomasz Artymiuk.

Do zabójstwa 33-letniego Adama K., jego 30-letniej żony i ich 16-miesięcznej córki Niny - doszło 13 marca 2013 r. wieczorem w ich mieszkaniu w centrum Gdańska. Ciała odkrył następnego dnia znajomy rodziny. Z mieszkania zniknęły cenne przedmioty, m.in. sprzęt elektroniczny i liczne militaria z czasów II wojny światowej, które kolekcjonował gospodarz. Wartość skradzionego mienia wyniosła nie mniej niż 63 tys. zł. Większość tych rzeczy policja znalazła w mieszkaniu Samira S. po jego zatrzymaniu.

W marcu 2016 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Samira S. na dożywotnie więzienie i pozbawienie praw publicznych na 10 lat. Sąd zdecydował, że mężczyzna będzie mógł się ubiegać o warunkowe, przedterminowe zwolnienie po 35 latach odbywania kary. Orzekł też, że oskarżony ma zapłacić czterem osobom związanym rodzinnie z ofiarami po 50 tys. zł zadośćuczynienia.

W styczniu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał ten wyrok. Dodatkowo zasądził 50 tys. zł na rzecz kolejnego krewnego ofiar.

W uzasadnieniu SA wskazał, że zastanawiał się, dlaczego wśród ofiar Samira S. była 16-miesięczna córka Adama K. i jego żony. "Przecież takie dziecko dla oskarżonego nie stanowiło żadnego zagrożenia, nie mogło być źródłem jakichkolwiek materiałów dowodowych. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego dziecko, oskarżony udzielił konwojującym go policjantom. Odpowiedź była brutalna: +bo wyło+" - powiedział sędzia. Zdaniem SA, świadczyło to o istnieniu u oskarżonego "najgorszych instynktów". "Chyba nawet nie można tu mówić o zezwierzęceniu, bo w przyrodzie wśród zwierząt takie zachowania nie należą do sytuacji częstych" - ocenił sąd.

W argumentacji kasacji - do której dotarła PAP - obrońca odniósł się m.in. właśnie do kwestii rozmów Samira S. z konwojującymi go policjantami. "Procedura karna nie zna takiej instytucji jak rozpytanie podejrzanego. (...) Nie wiadomo więc w jaki sposób zakwalifikować prowadzoną rozmowę przez funkcjonariuszy z Samirem S." - wskazuje kasacja. Dodano w niej, że zeznania policjantów były jednym z ważniejszych dowodów, a podczas rozmowy w trakcie konwojowania nie był obecny tłumacz. Obrona wskazuje też na nieprzeprowadzenie eksperymentu procesowego w celu rekonstrukcji przebiegu zdarzenia.

W odpowiedzi na kasację Prokuratura Regionalna w Gdańsku zaznaczyła, że rozmowę z konwojującymi policjantami rozpoczął sam skazany mówiąc o kolejności strzałów i kalibrze broni. Dodała, że Samir S. próbował prowadzić pertraktacje z funkcjonariuszami w sprawie ewentualnego zmniejszenia wymiaru kary w zamian za ujawnienie miejsca ukrycia broni. Natomiast - jak zaznaczyła prokuratura - brak zgody Samira S. na udział w jakichkolwiek eksperymentach procesowych uniemożliwił ich przeprowadzenie.

Według ustaleń prokuratury, Samir S. miał odebrać od Adama K. dług w kwocie 12-13 tys. zł - obydwaj kolekcjonowali militaria, handlowali też nimi między sobą. W wyniku gwałtownej kłótni S. wyjął pistolet i - strzelając dwukrotnie z bardzo małej odległości w głowę - zabił Adama K., a potem jego żonę, która przybiegła usłyszawszy strzały. Następnie, według śledczych, Samir S. zabił strzałem w głowę dziewczynkę.

Rosjaninowi oprócz potrójnego zabójstwa i kradzieży mienia należącego do Adama K. zarzucono też nielegalne posiadanie broni - pistoletu Walther P22, który był narzędziem zbrodni.

Śledczy ustalili, że tuż po zabójstwie Samir S. wrócił autobusem do Elbląga, gdzie spalił ubranie i ukrył pistolet. Dwa dni później (dzień po ujawnieniu zbrodni) został zatrzymany. Na trop mężczyzny naprowadziły policję przede wszystkim połączenia telefoniczne: w dniu, w którym doszło do zabójstwa, Adam K. i Samir S. kilkakrotnie rozmawiali przez telefon i wymieniali sms-y. Podczas konwojowania do Gdańska Rosjanin przyznał się funkcjonariuszom, że jest sprawcą morderstwa rodziny.

Samir S. był wcześniej karany. Kilka lat temu sąd w Kaliningradzie skazał go na 10 miesięcy pobytu w kolonii karnej za nielegalne posiadanie broni. Oskarżony przebywał w Polsce legalnie. Miał Kartę Polaka, bo jeden z jego dziadków był narodowości polskiej. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński