Podczas przesłuchania w komisji weryfikacyjnej ograniczono mi swobodę wypowiedzi - twierdzi b. wiceprezydent stolicy Jarosław Jóźwiak. Przewodniczący komisji Patryk Jaki zapewnia, że ma on "ma pełną swobodę wypowiedzi".

W czwartek komisja weryfikacyjna bada reprywatyzację trzech działek na pl. Defilad pod dawnymi adresami: Złota 19, Zielna 7/Złota 17 i Chmielna 50. Jako świadków wezwano urzędników zaangażowanych w wydawanie decyzji miasta: b. kierownika działu nieruchomości dekretowych m.st. Warszawy Mariusza P. (podejrzanego o niedopełnienie obowiązków ws. reprywatyzacji), b. wiceprezydenta stolicy Jarosława Jóźwiaka oraz Mariolę Wojdynę.

Jako pierwszy zeznaje Jóźwiak.

Członek komisji z ramienia PO poseł Robert Kropiwnicki powiedział, że od 3 godzin zastanawia się, dlaczego Józwiaka wezwano akurat w sprawie tych trzech nieruchomości, a pytania komisji ich nie dotyczą. "Może pan mi powie?" - spytał świadka. "Też nie wiem, dlaczego w sprawie tych trzech nieruchomości" - odparł Jóźwiak. Dodał, że liczył na wezwanie ws. nieruchomości przy Twardej, którymi się zajmował, a tymi trzema w ogóle nie. "Strata czasu" - podsumował Kropiwnicki.

Potem spytał Jóźwiaka, czy pytania członków komisji "były obiektywne i świadczą o bezstronności organu?". "Nie sposób nie zgodzić się ze stanowiskiem pana Rzecznika Praw Obywatelskich w tym zakresie. Jednak w sposób istotny, to co podkreślałem kilkukrotnie reagując, ograniczono mi swobodę wypowiedzi poprzez jasną i klarowną odpowiedź na pytania" - odparł świadek.

Dodał, że sprawy reprywatyzacji są bardzo skomplikowane i "nie da się na nie odpowiadać jednozdaniowym +tak albo nie+", bo - jak zaznaczył - trzeba też "nakreślić kontekst". "Stąd, niestety, nie oceniam bardzo wysoko dzisiejszego przesłuchania. Druga część na pewno była już dużo spokojniejsza i jakby dużo bardziej merytoryczna" - powiedział świadek.

"Czy uważa pan, że wywierano na pana presję" - spytał Kropiwnicki. Przewodniczący Patryk Jaki uchylił to pytanie. "Rozumiem, że świadek ma taką ocenę, że najlepiej to mu się rozmawiało właśnie z panem Kropiwnickim; wcale się nie dziwię" - oświadczył. "Najpierw przychodzi świadek i mówi o Twardej i potem się dziwi, że chcemy jednak w związku z tym zapytać o Twardą" - dodał Jaki.

"Można odnieść wrażenie, że po co są wiceprezydenci; po co są prezydenci w ogóle; skoro tak naprawdę wszystko załatwia się w Ratuszu ze specjalistami" - ironizował Jaki. "Jeżeli taką wersją próbujecie nam państwo przedstawić (...), to chcę panu powiedzieć, że na taką wersję nigdy się nie zgodzimy" - dodał. Zapewnił, że świadek "ma pełną swobodę wypowiedzi.