Przed sądem w Ankarze rozpoczął się we wtorek przy zachowaniu najwyższych środków bezpieczeństwa największy zbiorowy proces ok. 500 osób podejrzanych o organizację w ubiegłum roku nieudanego puczu wojskowego w Turcji.

Wśród sądzonych zaocznie jest mieszkający w USA islamski kaznodzieja Fethullah Gulen, uważany przez tureckie władze za głównego organizatora puczu. Gulen zaprzecza, by miał jakikolwiek udział w przygotowaniu puczu z lipca 2016 roku.

Proces toczy się w specjalnie zbudowanym na tę okazję gmachu sądu przy więzieniu Sincan na przedmieściach stolicy, w którym sala rozpraw może pomieścić 1500 osób.

Przed sądem zebrało się pod ochroną sił policyjnych kilkudziesięciu zwolenników rządu domagających się powieszenia podsądnych. Zgromadzeni gwizdali, rzucali w oskarżonych pustymi butelkami i pętlami. Demonstranci mieli na sobie uniformy przypominające stroje więźniów trzymanych w amerykańskiej bazie wojskowej Guantanamo na Kubie.

Wśród 486 oskarżonych 461 osób przebywa w areszcie, sześć się ukrywa, Gulen mieszka w USA, a 18 zostało wypuszczonych z aresztu i odpowiada z wolnej stopy.

Jak podaje turecka państwowa agencja Anatolia, bezpieczeństwa procesu pilnuje około 1500 pracowników służb porządkowych. Sprowadzono pojazdy opancerzone, snajperów i drona.

Ogółem w Turcji po nieudanej próbie puczu z 15 lipca 2016 roku około 110 tys. osób, w tym urzędnicy, funkcjonariusze służb bezpieczeństwa, wykładowcy i pracownicy wyższych uczelni, a także dziennikarze, zostało zawieszonych w obowiązkach lub zwolnionych z pracy. Ponad 50 tys. osób zostało aresztowanych. Przeciwnicy prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana i organizacje broniące praw człowieka oskarżają rząd Turcji o to, że wykorzystuje wprowadzony po udaremnionym puczu stan wyjątkowy, by uciszać swych krytyków.