Może to jest wina, że my ścigamy skorumpowanych i podejrzanych o pranie brudnych pieniędzy sędziów, ale ja takiej winy się nie wstydzę - powiedział we wtorek w Sejmie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podczas pierwszego czytania projektu o SN.

Ziobro wspomniał m.in. o aferze korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. "Może to jest wina, że my ścigamy skorumpowanych, podejrzanych o pranie brudnych pieniędzy, udział w zorganizowanej grupie przestępczej sędziów. Może pani prezes (I prezes SN Małgorzata Gersdorf - PAP) uważa i poczytuje mi to za winę. Ale ja takiej winy się nie wstydzę, ja się do niej przyznaję, ja chcę być tak winny, jako prokurator generalny. Po to zostałem prokuratorem generalnym. To też nas rożni" - mówił minister.

Zdaniem ministra sprawiedliwości, SN był bierny wobec obniżania standardów w sądownictwie. "Nie słyszałem uchwał SN w tych o skandalicznych sprawach i wydarzeniach związanych z obniżaniem standardów etycznych w sądownictwie, które byłyby podejmowane tak hucznie, jak te w sprawach politycznych(...). Tego apolitycznego Sądu Najwyższego, kierowanego przez apolityczną i nieangażującą się w żaden sposób w spory polityczne panią prezes prof. Gersdorf, nie słyszałem troski o te standardy etyczne, o to co się dzieje w Krakowie, czy w innych sprawach" - podkreślił Ziobro.

"Nie słyszałem troski, to jest smutne, tu w Warszawie, w sprawach sądów, które podejmowały decyzje o przydziale kuratorów, mających 120, 140 i więcej lat. Dzięki którym mogi być na bruk wyrzucani mieszkańcy Warszawy. Ten zły prokurator generalny spowodował wszczęcie 150 śledztw, które były wcześniej umarzana prawie wszystkie i skręcone. I te sprawy zatrzymały ten proces oszukiwania, wyzysku ludzi, wyrzucania ich na bruk, proces wielkiej niesprawiedliwości, który dział się nie tylko pod okiem, ale z udziałem sądów. Gdzie był Sąd Najwyższy" - pytał minister.