Choć premier Donald Tusk dużo mówi o konieczności repolonizacji gospodarki, to w przypadku wielkich inwestycji energetycznych różnie z tym wychodzi. Latem Enea podpisała z wolnej ręki z turecką firmą Çalık Enerji kontrakt wart aż 6,4 mld zł na budowę bloków gazowych w Kozienicach. Spółka zdecydowała się na ten ruch, bo – jak twierdziła – do dwóch wcześniejszych przetargów nikt się nie zgłosił.

Wiosną inny państwowy koncern, Gaz-System, zawarł zaś wartą 1,1 mld zł umowę na realizację terminalu gazowego FSRU w Gdańsku z turecką firmą GAP, która należy do tego samego właściciela, co wykonawca w Kozienicach, czyli do koncernu Çalık Holding. Teraz Polski Związek Pracodawców Budownictwa obawia się, że w wypadku kolejnej kilkumiliardowej inwestycji Enei – na budowę bloków gazowo-parowych w Elektrowni Połaniec – rodzime firmy znowu mogą być odsunięte od zlecenia, a kontrakt przypadnie wykonawcy spoza Unii Europejskiej. Mamy tam sytuację podobną jak w Kozienicach; do przetargu nikt się nie zgłosił, co PZPB tłumaczy wygórowanymi warunkami i krótkim terminem na składanie ofert.

Czy powtórzy się scenariusz z elektrowni Kozienice?

Choć Enea w nawiązaniu do wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE formalnie nie dopuściła do postępowania firm z państw spoza Wspólnoty, to nie mają one zupełnie zamkniętej drogi. Może powtórzyć się scenariusz z Kozienic, gdzie Enea z braku ofert podpisała kontrakt z wolnej ręki. Branża zwraca też uwagę, że turecki Çalık Enerji próbuje działać jako podmiot europejski. W tym celu powołał spółkę w Szwajcarii, a we wrześniu zarejestrował jej oddział w Polsce. – Mam nadzieję, że idea repolonizacji nie pozostanie pustym frazesem, a zapowiedzi premiera nie zostaną skompromitowane przy pierwszej próbie ich realizacji. Niezwykle istotne jest, aby spółki państwowe zaprzestały powierzania wielomiliardowych kontraktów firmom zagranicznym, które nie dysponują odpowiednim zapleczem kadrowym ani technicznym w Polsce i nie mają doświadczenia w realizacji inwestycji infrastrukturalnych w Europie – mówi Damian Kaźmierczak, wiceprezes PZPB.

Enea informuje, że przetarg na budowę bloków gazowo-parowych w Połańcu został ponownie uruchomiony, a nowy termin składania ofert to 17 listopada. Jak wynika z dokumentacji postępowania, we wrześniu dwaj niewskazani z nazwy potencjalni wykonawcy poprosili o wydłużenie terminu składania ofert odpowiednio do 17 listopada i 7 grudnia. Wskazywali na szeroki zakres zamówienia, który wymaga czasu na staranne przygotowanie ofert. Rzeczniczka Enei Berenika Ratajczak zaznacza, że spółka stawia na zapewnienie wysokiego poziomu udziału rodzimych podwykonawców.

Kluczowe komponenty elektrowni mają powstawać w Polsce

– W Kozienicach zaangażowanie polskich firm szacujemy na ok. 75 proc. Część kluczowych komponentów zostanie wyprodukowanych w Polsce, a formuła realizacji inwestycji zapewni istotny udział polskich firm projektowych, budowlanych, montażowych i instalacyjnych oraz polskich dostawców urządzeń i instalacji technologicznych – twierdzi. Damian Kaźmierczak ma jednak wątpliwości. – Żaden publiczny zamawiający nie dysponuje jeszcze narzędziami do obliczania udziału krajowego w inwestycjach infrastrukturalnych ani mechanizmami jego skutecznej weryfikacji. Przytaczanie konkretnych liczb, mających przekonać opinię publiczną o rzekomo wysokim udziale polskich podwykonawców w inwestycjach realizowanych przez firmy z Turcji, jest nieuzasadnione – zaznacza wiceprezes PZPB.

Kwestią local contentu zainteresował się Wojciech Balczun, szef Ministerstwa Aktywów Państwowych, któremu podlega Enea. – Bacznie przyglądamy się wynikom przetargów, analizujemy każdy przypadek. Dbamy, aby była powszechna świadomość, jak ważny jest wzrost komponentu krajowego dla rozwoju polskiej gospodarki w kolejnych latach – mówi DGP Balczun. W resorcie odbyło się niedawno pierwsze posiedzenie zespołu ds. local contentu. – Uczestnicy spotkania, w tym przedstawiciele spółek energetycznych, zadeklarowali współpracę. Zwiększenie udziału krajowych firm w inwestycjach spółek z udziałem skarbu państwa to priorytet MAP przyjęty przez rząd na drugą część kadencji – dodaje minister. Eksperci od zamówień publicznych przyznają jednak, że od strony prawnej zagwarantowanie udziału w zleceniu wyłącznie firm polskich nie jest łatwe. Ostatnie zmiany prawa pozwalają jedynie wykluczać podmioty spoza UE. ©℗