Wzmocnienie bezpieczeństwa politycznego, militarnego i energetycznego – takich zapewnień oczekujemy od prezydenta USA. Donald Trump przylatuje do Warszawy przed spotkaniem grupy G20, najbogatszych państw świata. I po tym, jak w naszym kraju rozlokowała się szpica NATO.
Po pierwsze: NATOśmy czekali
Prezydent i rząd przy okazji tej wizyty chcieliby przede wszystkim uzyskać zapewnienie o trwałej obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce. Po zeszłorocznym szczycie NATO w Polsce i innych krajach tzw. wschodniej flanki rozlokowano siły USA i innych państw Sojuszu, żeby wzmocnić poczucie bezpieczeństwa państw sąsiadujących z Rosją. Rządowi zależy na zapewnieniu, że w kolejnych budżetach USA nie zabraknie pieniędzy na utrzymanie tego kontyngentu nad Wisłą.
Nasze władze liczą, że w trakcie wystąpienia Donald Trump odniesie się do agresywnej polityki Rosji. – Chcemy usłyszeć, że tak długo, jak będzie istnieć niebezpieczeństwo, tak długo Amerykanie będą w Polsce – mówi minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
Po drugie: amerykański gaz z łupków
Rząd liczy, że zielone światło, jakie dał Donald Trump eksportowi gazu z USA, pozwoli zwiększyć dywersyfikację dostaw do Polski. W 2022 r. wygasa kontrakt z Rosjanami na dostawy surowca. Rząd liczy, że do tego czasu będzie gotowy gazociąg z Morza Północnego biegnący przez Danię oraz rozwiną się dostawy LNG do gazoportu w Świnoujściu, możliwe jest także postawienie kolejnego pływającego gazoportu. To ma zupełnie zmienić naszą pozycję negocjacyjną wobec Rosji w 2022 r. i pozwolić nam nawet na niepodpisywanie kolejnego kontraktu. Z tego punktu widzenia kluczowe mogą się okazać dostawy z USA, dzięki rewolucji łupkowej ten kraj dysponuje olbrzymimi nadwyżkami gazu. – Nawet jeśli cena amerykańskiego gazu będzie porównywalna z rosyjskim, to pewność dostaw jest argumentem za zawieraniem umowy z USA – mówi Waszczykowski. To istotna kwestia z dwóch powodów. Szczyt Trójmorza ma być poświęcony właśnie rozmowom o połączeniach infrastrukturalnych i energetycznych naszej części Europy na linii Północ-Południe, co ma wzmocnić region. Drugi powód to kwestia budowy Nord Stream 2. Tej inwestycji sprzeciwia się Polska, uznając ją za sprzeczną z unijną polityką dywersyfikacji źródeł i zwiększającą uzależnienie od Rosji. Bardzo krytyczni stali się wobec niej także Amerykanie.
W kontekście polityki ekonomicznej ma być także omawiana organizacja polsko-amerykańskiego szczytu gospodarczego, który ma się odbyć w przyszłym roku.
Po trzecie: kontrakty zbrojeniowe
W zeszłym roku rząd unieważnił przetarg na dostawę francuskich helikopterów Caracal i jest prawie pewne, że część śmigłowców dla armii kupimy z USA. Ale największe zakupy mogą dotyczyć lotnictwa oraz obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Chodzi o system Wisła, czyli rakiety Patriot, które chcielibyśmy kupić razem z nowoczesnymi technologiami, na co na razie nie zgadza się rząd USA. W grę wchodzi także zakup artylerii rakietowej czy nawet kolejnych samolotów wielozadaniowych.
Pytanie, jakie mogą być gesty ze strony polskiej. Minister Waszczykowski mówił, że nasz kraj może zwiększyć zaangażowanie w działaniach koalicji przeciwko państwu islamskiemu: – Jesteśmy gotowi do rozszerzenia działań, ale na razie nie ma zainteresowania. Może ono polegać między innymi na innych niż rozpoznawcze misjach naszych F-16 w tamtym rejonie – mówi szef MSZ.
Po czwarte: Trójmorze i Polonia
Trump może próbować wykorzystać wizytę w Warszawie, gdzie spotka się z bardzo dobrym przyjęciem, w trakcie spotkania grupy G20. Amerykanista z Wojskowej Akademii Technicznej Grzegorz Kostrzewa-Zorbas podkreśla, że wizyta prezydenta ma na celu także zdobycie poparcia amerykańskiej Polonii. – Przez jakieś 20 ostatnich lat była ona lekceważona przez wszystkich kandydatów na prezydentów. A jej głosy są skoncentrowane w tzw. stanach obrotowych o niepewnym z góry wyniku głosowania, przez to rozstrzygających o wyniku całych wyborów. To m.in. Michigan i Pensylwania. Krytykowanie przez Trumpa NATO mogło bardzo zrazić Polonię. Może zdał sobie sprawę z wagi jej głosów w kontekście reelekcji – zastanawia się Kostrzewa-Zorbas.
Donald Trump przyleci do Warszawy w środę wieczorem i będzie w Polsce niecałą dobę. Na lotnisku przywitają go szef MSZ Witold Waszczykowski i szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Oficjalnie wizyta zacznie się w czwartek o 9.30 na Zamku Królewskim od spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą. Po półgodzinie dołączą do nich szefowie MSZ Witold Waszczykowski, wicepremier Mateusz Morawiecki, szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski i szef BBN Paweł Soloch. Ze strony amerykańskiej Trumpowi mają towarzyszyć sekretarz stanu Rex Tillerson, sekretarz skarbu Steven Mnuchin i przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Narodowego gen. H.R. McMaster.
W samo południe Trump ma wziąć udział w szczycie Trójmorza, 12 państw Europy Środkowo-Wschodniej leżących między Bałtykiem, Adriatykiem a Morzem Czarnym.
O godzinie 13.00 amerykański prezydent wystąpi na placu Krasińskiego, mając w tle pomnik Powstania Warszawskiego.
MZS informuje, że nie jest planowane spotkanie z premier Beatą Szydło i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Oboje politycy mają zaproszenia na plac Krasińskich.