Największymi korzyściami przemawiającymi za zatrudnieniem Michała Tuska był dostęp do informacji, które nie były jawne, a które mają znaczenie dla funkcjonowania podmiotów zajmujących się lotniczym przewozem osób - powiedział w środę b. szef Amber Gold Marcin P.

Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold prawie sześć godzin przesłuchiwała w środę b. twórcę i prezesa Amber Gold. Poseł PiS Jarosław Krajewski zapytał m.in. świadka jakie korzyści wynikały dla należących do Amber Gold linii lotniczych OLT Express z faktu zatrudnienia w 2012 r. Michała Tuska, syna ówczesnego premiera.

"Dla mnie największymi korzyściami przemawiającymi za tym był dostęp do informacji, które nie były jawne, a które mają znaczenie dla funkcjonowania podmiotów zajmujących się lotniczym przewozem osób" - powiedział b. szef Amber Gold. Dodał, że OLT nie zdecydowała się na zatrudnienie innych ówczesnych pracowników gdańskiego portu lotniczego. "Innych takich przypadków nie było, jedynym takim przypadkiem był pan Michał Tusk" - zaznaczył świadek.

Następnie Krajewski nawiązał do maila M. Tuska z 17 lipca 2012 roku do dyrektora zarządzającego OLT Express Jarosława Frankowskiego o treści: "Rozumiem, że nie planujecie kąsania LOT-u bezpieczeństwem, myślisz, że mogę w takim razie te swoje zestawienie incydentów i zdarzeń z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, podesłać znajomym dziennikarzom, może teraz dla odmiany przywalą LOT-owi".

P. zaprzeczył jakoby w tamtym czasie znał treść tego maila; potwierdził jednak, że znana była sama ta sytuacja - powiedział mu o niej Frankowski. "A według pana to była inicjatywa własna pana Michała Tuska, czy jednak pan razem z panem Jarosławem Frankowskim zastanawialiście się w jaki sposób spowodować, żeby wobec swojego konkurencyjnego podmiotu, Polskich Linii Lotniczych LOT zastosować np. taką taktykę +przywalenia+ konkretnymi danymi?" - dociekał Krajewski.

Świadek zapewnił, że "na pewno" nie było to z nim konsultowane. "To była propozycja, która do mnie dotarła od Jarosława Frankowskiego. Nie wiem czy ta propozycja w ogóle w jakikolwiek sposób wyszła poza organizację Amber Gold czy OLT. Ona się na pewno pojawiła i na pewno była dyskusja, nie pamiętam jak się ta sytuacja skończyła, ale nie kojarzę, żeby to było gdziekolwiek upublicznione" - zaznaczył Marcin P.

Mówił też, że Frankowski, wraz z Anną Łaszkiewicz z departamentu komunikacji OLT Express podejmowali wiele tego typu prób "wyszukiwania słabych stron konkurencji", nie tylko LOT-u, które później były "sprzedawane mediom". Podobną funkcję - według niego - w Amber Gold miał pełnić b. dziennikarz Emil Marat. "I jego zadaniem było podsuwanie takich tematów, żeby media to kupowały i rozgłaśniały" - dodał świadek. Zapytany o skuteczność Marata, b. szef Amber Gold odparł: "na trzy z plusem bym to ocenił".

Marcin P. powiedział też, że Michał Tusk "na pewno" rozmawiał z nim na temat jego wyroków karnych. "Nie wiem, czy w tym pierwszym artykule, którym on pisał o firmie OLT Express, on nawet o tym nie wspomina. Jestem na sto procent przekonany, że wiedzę na temat mojej karalności posiadał" - dodał.

B. prezes Amber Gold pytany przez Krajewskiego, zeznał ponadto, że nidgy osobiście nie spotkał się z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. Odmówił, w związku z toczącym się postępowaniem w sprawie Amber Gold, odpowiedzi na pytania o motywy wspierania finansowego gdańskiego ogrodu zoologicznego i produkcji filmu "Lech Wałęsa. Człowiek z nadziei". Powiedział jedynie, że inicjatywa w dotycząca wsparcia drugiego z tych przedsięwzięć wyszła od Adamowicza, a później kontaktował się w tej sprawie z producentką filmu, Katarzyną Fukacz-Cebulą z firmy Akson Studio.