Jarosław Kaczyński po katastrofie smoleńskiej poprosił o otwarcie trumny brata. Widział ciało, nie było żadnych sugestii - powiedział w piątek poseł do Parlamentu Europejskiego Michał Boni (PO). Dodał, że w kwietniu 2010 r. państwo "w dużej części zdało egzamin".

W czwartek zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek poinformował o wstępnych wynikach ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Powiedział, że jak dotychczas, po przeprowadzeniu 27 ekshumacji, stwierdzono dwa przypadki zamiany ciał, w jednej z trumien znaleziono tylko połowę ciała zmarłego, w dziewięciu - części ciał kilku osób. Ujawnił, że m.in. w trumnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego były fragmenty ciał dwóch innych osób.

Boni - w kwietniu 2010 r. minister w kancelarii premiera - pytany w piątek w radiu ZET o te doniesienia, powiedział, że Jarosław Kaczyński widział ciało brata tuż po katastrofie smoleńskiej. "Jarosław Kaczyński, ustami pana (Jacka) Sasina (w 2010 r. wiceszefa kancelarii prezydenta - PAP) poprosił o otwarcie trumny swojego brata, co nastąpiło w nocy z 12 na 13 kwietnia w asyście prokuratora i Inspekcji Sanitarnej. Wykonano wszystkie godne czynności związane z ciałem śp. Lecha Kaczyńskiego. Jarosław Kaczyński widział to ciało i nie było żadnych sugestii" - powiedział. Dodał, że Jarosław Kaczyński prosił, by zamienić trumnę brata, "co również zostało wykonane".

Dopytywany, czy w kwietniu 2010 r. mówiono rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej, że trumien nie można otwierać, Boni odparł, że "nie zna takiej sytuacji". "Informowano o przepisach międzynarodowych, które mówią o tym, że trumny nie wolno otworzyć po jej zaplombowaniu. (...) Ale jeśli rodziny poprosiły o spopielenie zwłok, (...) to trzeba było tę trumnę otworzyć".

Zdaniem Boniego, po katastrofie smoleńskiej "państwo w dużej części zdało egzamin".