Sąd w Moskwie nakazał w środę usunięcie opublikowanego w internecie filmu o domniemanym ukrytym majątku premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa; autorzy filmu - opozycjonista Aleksiej Nawalny i jego Fundacja Walki z Korupcją - zapowiedzieli, że tego nie uczynią.

Decyzja sądu zapadła na procesie, w którym Nawalny był stroną pozwaną w sprawie o zniesławienie. Pozew złożył jeden z najbogatszych ludzi w Rosji Aliszer Usmanow, biznesmen zbliżony do Kremla. Usmanow został wymieniony w filmie o Miedwiediewie i w innych materiałach Fundacji Walki z Korupcją (FBK).

Nawalny po ogłoszeniu wyroku oświadczył, że postępowania "nie można nazwać procesem sądowym". Podkreślił, że sąd w trakcie procesu "odrzucił wszelkie wnioski, dokumenty, odmówił wysłuchania wszystkich świadków".

Na swoim koncie na Twitterze opozycyjny polityk informując, iż sąd nakazał usunięcie filmu, zapewnił: "to jest całkowicie wykluczone".

W filmie FBK mowa jest o kilku fundacjach, za których pośrednictwem - jak utrzymuje Nawalny - Miedwiediew dysponuje cennymi nieruchomościami w Rosji i za granicą. FBK podała, że jedna z owych fundacji, Socgosprojekt, otrzymała wartą 5 mld rubli (85 mln dolarów) posiadłość pod Moskwą od osoby o nazwisku Aliszer Burchanowicz Usmanow. Dane te są identyczne z nazwiskiem biznesmena.

Komentarz w filmie FBK głosił, iż taki prezent "to łapówka", bo "nie można inaczej wyjaśnić, dlaczego oligarcha daje komuś posiadłość za pięć miliardów".

Pozew Usmanowa dotyczył tego oskarżenia, a także innych opinii o nim wyrażanych przez Nawalnego - m.in. o domniemanej łapówce wręczonej wicepremierowi Igorowi Szuwałowowi czy ingerowaniu w politykę redakcyjną dziennika "Kommiersant", którego Usmanow jest właścicielem. Biznesmen kwestionował też inne twierdzenia Nawalnego, który zarzucił mu niezgodną z prawem prywatyzację i niepłacenie w całości podatków oraz podał, że w przeszłości - jeszcze w radzieckim Uzbekistanie - Usmanow otrzymał wyrok więzienia za gwałt.

Przedsiębiorca złożył pozew sądowy w kwietniu, nie wysuwając roszczeń finansowych wobec Nawalnego i FBK. Nie pojawił się na rozpoczętym we wtorek procesie, reprezentowali go adwokaci.

Prawnicy Usmanowa przekonywali, że Nawalny nie udowodnił, iż fundacja Socgosprojekt jest powiązana z Miedwiediewem. Argumentowali, że premier nie ma związku z tą instytucją, a zatem darowizna dla niej nie może być uznana za łapówkę. Adwokat Gienrich Padwa oświadczył w sądzie, że pozwani "nie mieli żadnych dowodów oprócz własnych fantazji i przypuszczeń", choć - jak oświadczył - "mieli jak najlepsze zamiary".

Nawalny twierdzi, że jego film wykazał związek Miedwiediewa z fundacją Socgosprojekt polegający na tym, iż na czele rady nadzorczej fundacji stoi były kolega premiera ze studiów Ilja Jelisiejew. Ten ostatni po publikacji filmu zaprzeczył, by kierowane przez niego niekomercyjne struktury miały związek z premierem.

Nawalny w sądzie żądał wezwania na świadków Miedwiediewa i Szuwałowa. Sędzia nie zgodziła się na to i odrzuciła podczas procesu łącznie 22 wnioski złożone przez pozwanych.

Po publikacjach FBK Usmanow publicznie zaprzeczał informacjom z tych materiałów. Mówił m.in., że nie podarował ziemi i budynku fundacji Socgosprojekt, lecz przekazał je w ramach transakcji wymiany gruntów. Oświadczył także, że wyrok więzienia, o którym mówi Nawalny, dotyczył sfabrykowanej sprawy o przestępstwa gospodarcze i został następnie uchylony.

Przed rozpoczęciem procesu Usmanow nieoczekiwanie podjął z Nawalnym, doświadczonym blogerem, polemikę w internecie, publikując dwa nagrania wideo na popularnym portalu społecznościowym VKontakte. Zwracając się do opozycjonisty per "ty" i nazywając go łajdakiem, biznesmen zarzucił mu kłamstwo i ignorancję. Na obu wideo Usmanow mówi, zwracając się do Nawalnego: "pluję na ciebie".

Magazyn "Forbes" ocenia majątek Usmanowa na 15,2 mld dolarów. Ten potentat na rynku metalurgii i telekomunikacji przez kilka lat otwierał listę najbogatszych Rosjan, a później, w latach 2015-16, zajmował na niej trzecie miejsce.

Nawalny, adwokat i bojownik z korupcją to jeden z przywódców protestów w 2012 roku przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml. W 2013 roku wziął udział w wyborach mera Moskwy, zdobywając ponad 27 proc. głosów i zajmując drugie miejsce. W zeszłym roku Nawalny poinformował, że ma zamiar startować w wyborach prezydenckich w 2018 roku. Jednak uniemożliwi mu to prawomocny wyrok sądowy w zawieszeniu dotyczący defraudacji na szkodę spółki Kirowles, który zapadł w powtórzonym w tym roku procesie. W pierwszym procesie w tej samej sprawie w 2013 roku Rosja - według orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - naruszyła prawa Nawalnego do uczciwego postępowania.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)