Kilkunastu działaczy albańskiej opozycji skarżyło się na objawy zatrucia po niedzielnego wiecu, podczas którego w powietrzu unosił się tajemniczy biały proszek. Ich partia w poniedziałek uznała, że powodem było "umyślne działanie". Policja wszczęła śledztwo.

Te oskarżenia są wysuwane w kontekście napięć pomiędzy główną formacją opozycji - prawicową Albańską Partią Demokratyczną (PDSh) a Albańską Partią Socjalistyczną (PSSh) premiera Ediego Ramy.

Na 25 czerwca w Albanii zaplanowano wybory parlamentarne. W wyniku silnej presji Zachodu prawica postanowiła zrezygnować z planowanego bojkotu tego głosowania, chociaż wcześniej odmawiała udziału, obawiając się rządowych manipulacji.

W niedzielnym mityngu opozycji pod gołym niebem wzięło udział ok. 140 działaczy PDSh. Uczestnicy opowiadali lokalnym mediom, że podczas przemówienia lidera ugrupowania Lulzima Bashy w powietrzu unosił się biały proszek.

Z tego powodu kilkunastu działaczy zaczęło się skarżyć na "wysypkę, pieczenie oczu, podrażnienia skóry, a także wymioty" - podało ministerstwo zdrowia w oświadczeniu. Donoszono także o problemach z oddychaniem.

W związku z tym "policja zwróciła się w poniedziałek do prokuratury o wszczęcie dokładnego śledztwa w sprawie powodów tego incydentu" - powiedział przedstawiciel MSW Minush Lazaj.

Na razie nic nie wiadomo o tajemniczym białym proszku.

Sam Lulzim Basha został zbadany przez lekarzy, gdyż skarżył się na pieczenie oczu. Po krótkim czasie opuścił jednak szpital i wziął udział w innym wiecu, który odbył się w niedzielę po południu.

Według ministerstwa zdrowia także pozostali pacjenci mieli w poniedziałek wyjść ze szpitala, gdzie przebywali na obserwacji. Ich stan zdrowia nie jest niepokojący.

W oświadczeniu Basha wezwał władze do przeprowadzenia "dogłębnego i bezstronnego śledztwa w sprawie tego, co się stało i do ustalenia, kto odpowiadał za te umyślne działania".

Premier Edi Rama życzył działaczom szybkiego powrotu do zdrowia i oznajmił, że liczy na szybkie ustalenie powodów tego zbiorowego zatrucia. (PAP)