31 maja siedmiu sędziów Sądu Najwyższego zbada pytanie prawne dotyczące ułaskawienia przez prezydenta Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego i innych b. członków szefostwa CBA, skazanych wcześniej nieprawomocnie za nielegalne działania CBA w "aferze gruntowej" z 2007 r.

W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał Kamińskiego (b. szefa CBA, obecnie ministra koordynatora służb specjalnych) i Macieja Wąsika (zastępcę Kamińskiego w CBA; obecnie zastępcę ministra) na trzy lata więzienia, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA. Na kary po dwa i pół roku skazano b. członków kierownictwa CBA - Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela.

W listopadzie 2015 r. prezydent Duda ułaskawił całą czwórkę, umarzając postępowanie sądowe. "Postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Mariusza Kamińskiego, która zawsze byłaby postrzegana jako polityczna" - mówił prezydent. "Wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, nie potrafi skazać ludzi zamieszanych w procedery łapówkarskie, a z drugiej strony wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą budować w Polsce silne państwo, którzy walczą z korupcją" - oceniał Duda. Był to precedens - nigdy wcześniej prezydent nie ułaskawił nikogo przed prawomocnym wyrokiem.

W marcu 2106 r. Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uchylił wyrok SR i umorzył całe postępowanie. Od tej decyzji kasacje do SN złożyli oskarżyciele posiłkowi z tamtego procesu (byli nimi m.in. oskarżony o łapówkę Piotr Ryba oraz rodzina Andrzeja Leppera i Violetty Małgorzaty Gutt - byli oni podsłuchiwani przez CBA w 2007 r.). Część kasacji wnosiła o zwrot całej sprawy sądowi odwoławczemu, z argumentacją że "istotą prawa łaski jest całkowite lub częściowe uwolnienie skazanego od skutków karnych prawomocnego wyroku sądu" (taki wyrok w tej sprawie nie zapadł - PAP). Prokuratura wniosła o oddalenie wszystkich kasacji jako "oczywiście bezzasadnych", a adwokaci ułaskawionych - o pozostawienie ich bez rozpatrzenia.

W lutym br. trzech sędziów SN zadało pytanie prawne poszerzonemu składowi SN (do czasu odpowiedzi rozpatrywanie kasacji odroczono). Pytanie brzmi: czy art. 139 konstytucji o prezydenckim prawie łaski obejmuje też normę kompetencyjną do stosowania "abolicji indywidualnej" (odstąpienia od ścigania danej osoby - PAP). "W przypadku negatywnej odpowiedzi na pytanie pierwsze: jakie skutki wywołuje przekroczenie powyższego zakresu normowania dla dalszego toku postępowania karnego?" - głosi pytanie.

"Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu" - głosi art. 139 konstytucji. "Pojęcie prezydenckiego prawa łaski powoduje trudności w interpretacji, więc konieczne jest, aby wątpliwościami tymi zajął się poszerzony skład sędziowski - wskazywał w uzasadnieniu decyzji z lutego sędzia SN Piotr Mirek. "Nie można mówić, że jakiekolwiek uprawnienie jest niczym nieograniczone, jeśli nie znamy jego treści. Również trudno mówić, że prawo łaski jest niczym nieograniczone bez ustalenia, czym to prawo łaski jest" - dodał.

Sędzia Mirek ocenił, że "niestety w taki sposób, w jaki zostało to określone w art. 139 konstytucji, to użyte tam sformułowania i skąpość tej regulacji ograniczającej się do dwóch zdań, powoduje, że proces wykładni jest trudny". Sędzia dodał, że "problemy interpretacyjne, które wynikają z treści art. 139 konstytucji i ze znaczenia, jakie w języku polskim posiada pojęcia prawa łaski, oraz z uwarunkowań historycznych" spowodowały, że SN powziął poważne wątpliwości co do wykładni tego przepisu i postanowił przedstawić problem poszerzonemu składowi.

Według sędziego, są opinie, że art. 139 jest jasny i przejrzysty, ale tak nie jest. Podkreślił, że problemy interpretacyjne wynikają m.in. ze znaczenia pojęcia prawa łaski w jęz. polskim, które oznacza "darowanie kary prawomocnie orzeczonej". Zarazem sędzia Mirek zaznaczył, że wykładnia językowa nie jest wystarczająca.

Sędzia Mirek dodał, że podnosi się też argument, iż abolicja indywidualna prezydenta ingeruje we władzę sądowniczą w sposób nie do pogodzenia z zasadami konstytucji i demokratycznego państwa prawa. "Te argumenty można uznać za trafne, ale też należy zwrócić uwagę, że nie można, opierając się tylko na nich, twierdzić że prezydent nie ma uprawnienia do wydawania aktów łaski w formie abolicji indywidualnej" - dodał sędzia. Podkreślił, że gdyby takie uprawnienie było zapisane wprost w konstytucji, "to należałoby się z tym oczywiście zgodzić i przyjąć, że demokratyczne państwo prawne jest również państwem, w ramach którego prezydent ma możliwość prawa łaski w takiej formie".

Sędzia przypomniał, że prawa niektórych krajów Europy zakazują głowom państw stosowania "abolicji indywidualnej"; w innych przepisy w tej kwestii są niedookreślone - jak w Polsce; a w części wprost zezwalają na abolicję. "Nie ma zatem uniwersalnego pojęcia prawa łaski" - dodał.

"Szanujemy decyzję SN; może z tego na przyszłość wyniknąć coś dobrego, będziemy wiedzieli jak działa akt łaski" - mówił w lutym adwokat Kamińskiego mec. Michał Zuchmantowicz. Dodał, że SN mówił podczas posiedzenia o formalnej dopuszczalności kasacji na podstawie art. 529 Kodeksu postępowania karnego, ale nie odniósł się do tego w postanowieniu. "Stosując ściśle ten przepis, te kasacje powinny być pozostawione bez rozpoznania" - wskazał. "Mam nadzieję, że tego typu zagadnienie o charakterze formalnym również będzie rozstrzygnięte w składzie poszerzonym" - powiedział adwokat.

Zgodnie z art. 529 Kpk, wniesieniu i rozpoznaniu kasacji na korzyść oskarżonego nie stoi na przeszkodzie m.in. akt łaski. Jak mówił przewodniczący składu SN Roman Sądej, przepis ten umożliwia wniesienie kasacji "na korzyść" osoby, wobec której zastosowano prawo łaski, ale nic nie mówi o kasacjach "na niekorzyść". "Nie zapominając o treści art. 529 Kpk, trzeba powiedzieć jasno, że na gruncie i art. 139 konstytucji, i art. 529 Kpk, przed SN stoi frontalne zadanie dokonania wykładni przepisu art. 139 konstytucji" - mówił Sądej.

Operacja CBA w 2007 r. zakończyła się wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" gruntu na Mazurach w kierowanym przez Leppera ministerstwie rolnictwa. Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Stołeczny sąd dwa razy skazywał Rybę i K., uznając akcję CBA za legalną. Trwa ich ponowny proces.

W 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Kamińskiego i innych o przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. SR uznał, że Kamiński zaplanował i zorganizował operację specjalną, choć nie było do tego podstaw prawnych i faktycznych. Zdaniem SR, CBA nie miało wiarygodnej informacji o możliwym przestępstwie i faktycznie podżegało Andrzej K. do korupcji. "Trzeba zwalczać korupcję, nie naruszając prawa samemu - a tak się stało tutaj, bo w tej sprawie naruszono prawo karne, ustawę o CBA i konstytucję" - uzasadniał wyrok SR sędzia Wojciech Łączewski.

Łukasz Starzewski (PAP)