Wiceszef MON Michał Dworczyk uważa, że obecnie nie ma potrzeby powołania komisji śledczej ds. przetargu na śmigłowce. Przypomniał, że sprawą zajmują się prokuratura i CBA. Wniosek ws. powołania komisji złożyła w zeszłym roku PO, a w środę - posłowie PSL, Nowoczesnej i koła UED.

O ewentualną potrzebę powołania sejmowej komisji śledczej, która miałaby się zająć m.in. badaniem okoliczności zakończenia rozmów z Airbus Helicopters na zakup 50 śmigłowców Caracal, Dworczyk był pytany na konferencji prasowej w Sejmie.

"Powtarzałem już kilkakrotnie, że biorąc pod uwagę fakt, iż toczy się śledztwo w prokuraturze w tej sprawie, iż Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi postępowanie powołanie na tym etapie komisji śledczej jest niepotrzebne" - ocenił wiceszef MON.

Dodał, że komisję śledczą powołuje się wtedy, kiedy instytucje państwa nie działają. "W związku z tym dajmy czas niezależnym instytucjom państwa działać. Jeśli one zawiodą będę pierwszym, który taki wniosek złoży" - zapewnił Dworczyk.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wstępnie wybrało ofertę europejskiej grupy Airbus Helicopters z maszyną Caracal. Protestowało wówczas będące w opozycji PiS i związki zawodowe działające w zakładach w Mielcu i Świdniku.

We wrześniu września 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Kontraktu nie podpisano - na początku października 2016 ub.r. Ministerstwo Rozwoju, które negocjowało offset, uznało dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Według rządu PiS, oferta nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej.

W kwietniu ówczesny szef podkomisji ds zbadnia katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które rozpoczęły się we wrześniu 2015 r. i zakończyły bez podpisania umowy w październiku 2016 r.

Kilka dni temu pięcioro posłów PO odwiedziło MON, gdzie przeglądało dokumenty związane z postępowaniem na śmigłowce. Po wizycie politycy PO poinformowali, że do akt związanych z postępowaniem mieli dostęp: Berczyński, Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz - osoby, które nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa.

W związku z tym PO złożyła kolejne zawiadomienie do prokuratury ws. przetargu na śmigłowce dla wojska. Chodzi o możliwe przekroczenie uprawnień przez szefa MON Antoniego Macierewicza i ujawnienia informacji niejawnych osobom nieuprawnionym.

Wiceminister Dworczyk zapowiedział, że resort zapozna się z zawiadomieniem i podtrzymał jednocześnie stanowisko MON, że jeśli zawiadomienie zawiera nieprawdę ministerstwo podejmie stosowne działania. Dworczyk zapewnił, że nie jest prawdą - jak twierdzi PO - że Macierewicz bezprawnie udostępnił klauzulowane dokumenty Berczyńskiemu.