Strażacy nie znaleźli w powietrzu żadnych toksycznych substancji, które mogły spowodować podtrucie uczniów jednej ze szkół podstawowych w Mielcu. W czwartek 45 uczniów z podejrzeniem podtrucia trafiło do szpitala, 37 z nich zostało hospitalizowanych.

Dzieci mdlały, wymiotowały, miały kłopoty z oddychaniem, skarżyły się na bóle głowy i brzucha.

Rzecznik Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego PSP mł. bryg. Marcin Betleja powiedział w czwartek po południu PAP, że strażacy, którzy cały czas pracowali na miejscu ustalając, czy została rozpylona jakaś szkodliwa substancja, nie wykryli w powietrzu szkodliwych substancji i zakończyli już swoje działania.

Zarazem zaprzeczył on informacjom medialnym, jakoby strażacy wykryli, że do zatrucia doprowadził benzen, będący składową farby, którą pomalowano salę szkolną, która to sala nie była wietrzona przez majówkę. "Nic takiego się nie wydarzyło. Pracująca na miejscu ekipa strażaków z Leżajska nie stwierdziła ani obecności benzenu, ani żadnej innej substancji, która doprowadziłaby do zatrucia" - oświadczył.

Z kolei oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Mielcu mł. asp. Urszula Chmura zapewniła, że będą prowadzone dalsze czynności w celu wyjaśnienia okoliczności zdarzenia.

W czwartek po godzinie 11 policja otrzymała zgłoszenie, że 12 dzieci jednej z mieleckich szkół podstawowych zemdlało na apelu szkolnym. Później kolejne źle się poczuły. Do szpitala na obserwację trafiło w sumie 45 dzieci, 37 z nich zostało hospitalizowanych, a pozostałe zwolniono do domu po badaniach. Są to uczniowie z klas od czwartej do szóstej, w wieku 12-13 lat.

Z budynku szkoły ewakuowano 389 uczniów i 35 nauczycieli.