Sejmowa komisja sprawiedliwości odwołała planowane na czwartek wieczorem posiedzenie ws. rządowego projektu reformy Krajowej Rady Sądownictwa. Szef komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) tłumaczy to m.in. prośbami posłów.

"Były przeszkody po stronie członków komisji; mówili, że nie będą mogli wziąć udziału w posiedzeniu" - powiedział w środę PAP Piotrowicz. "Poza tym sugerowano mi też, że w ciągu kilku godzin nie rozpoznamy tego projektu i właściwy byłby inny termin" - dodał.

Piotrowicz poinformował, że będzie wyznaczony inny termin obrad, na pewno nie w tym tygodniu, ale - jak zaznaczył - "bez zwłoki".

Pytany, czy ma to związek z wątpliwościami prezydenta Andrzeja Dudy wobec części zapisów noweli, Piotrowicz odparł, że nie. "To stanowisko pana prezydenta też będzie rozważane podczas dyskusji, która nas czeka w komisji. Myślę, że i z tego punktu widzenia (przełożenie) to służy dobru tej sprawy" - dodał przewodniczący komisji.

Szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski mówił niedawno, że Andrzej Duda ma wątpliwości ws. projektu o KRS - dotyczą one głównie wygaszenia mandatów członków Rady. "Pan prezydent kilka razy rozmawiał na ten temat z panem ministrem Ziobrą i kilka razy zwracał mu uwagę na swoje wątpliwości dotyczące treści pierwotnego projektu ustawy, głównie na problem wygaszenia mandatów członków obecnej KRS, który to pomysł panu prezydentowi się po prostu nie podoba i mówił o tym otwarcie" - powiedział Magierowski

Sejm przeprowadził pierwsze czytanie rządowego projektu noweli ustawy o KRS w początkach kwietnia. Projekt MS rząd przyjął 7 marca. Przewiduje on m.in. powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie, po 30 dniach od wejścia noweli w życie, kadencji jej 15 członków-sędziów; ich następców wybrałby Sejm. Według MS, ma to zobiektywizować tryb wyboru kandydatów, bo dotąd o wyborze członków Rady "decydowały w praktyce sędziowskie elity".

Według projektu, jeżeli obie izby będą miały różne opinie o kandydacie na sędziego, wówczas ta, która wydała o nim opinię pozytywną, może wnioskować o decyzję Rady w pełnym składzie. Wówczas za kandydatem musiałoby się opowiedzieć 17 członków Rady: I prezes SN, prezes NSA i członkowie Rady wybrani spośród sędziów.

Resort sprawiedliwości podkreśla, że podobne rozwiązania "z powodzeniem funkcjonują w Europie", np. w Niemczech o powoływaniu sędziów sądów federalnych decyduje minister federalny wraz z komisją złożoną z ministrów krajowych i członków powoływanych przez parlament.

PO, N i PSL wskazywały w debacie, że rządowy projekt jest niekonstytucyjny i mówiły o "kolonizacji sądownictwa przez PiS" i "typowym skoku na instytucję". Rządowy projekt budzi też krytykę m.in. w środowiskach sędziowskich. W marcu przedstawiciele sędziów podkreślili, że projekt zmierza "do upolitycznienia sądów i naruszenia ich niezależności". "Iustita" apelowała do sędziów, aby w razie uchwalenia noweli nie brali udziału w wyborach do nowej Rady.(PAP)