Premier Beata Szydło stawia szefowi MON zadania; gdyby nie były realizowane, to ws. dymisji ręka szefowej rządu nie zadrżałaby - ocenił rzecznik rządu Rafał Bochenek. Reformy, na których zależy premier, są wdrażane; takie decyzje nie mają żadnego poparcia w faktach - dodał.

Bochenek pytany w telewizji Onetu o rekonstrukcję rządu i o scenariusze, które w przestrzeni publicznej się pojawiają, odpowiedział: "Scenariuszy jest rzeczywiście bardzo dużo. Zaczęły się właściwie pojawiać pierwszego dnia po wyborach, po tym, jak został powołany nowy rząd". "Te sondaże i wypowiedzi, artykuły, spekulacje spowszedniały mi już trochę, dlatego że one tutaj nie wnoszą nic nowego" - stwierdził.

Zaznaczył, że "wszelkie scenariusze dotyczące zmian składu osobowego rządu w bliższej lub dalszej przyszłości czy kiedykolwiek, zawsze będą zapadały i będą rysowane w Kancelarii Premiera, przez premier Beatę Szydło". "To ona będzie decydowała o tym, jaki będzie skład rządu, bo jest szefową rządu" - podkreślił Bochenek.

Dopytywany, dlaczego pani premier - skoro to ona jest "władna" do dokonywania ewentualnych zmian w Radzie Ministrów, a nie prezes PiS Jarosław Kaczyński - nie uprzedzi ruchów z tym związanych i nie poinformuje o zmianach oraz swoim pomyśle na rząd, Bochenek odpowiedział: "Zawsze takie decyzje na pewno powinny być przemyślane, powinny być efektem pewnego wyważenia i przeanalizowania dotychczasowej sytuacji". Dlatego - jak mówił - premier "nieustannie stara się oceniać wszelkich ministrów".

Zapytany, jak premier Szydło ocenia ministra obrony Antoniego Macierewicza, rzecznik wskazał, że szefowa rządu "już wielokrotnie się na ten temat wypowiadała, iż te działania i reformy, które (Macierewicz) wdraża w polskiej armii, są jak najbardziej oczekiwane i były wyczekiwane przez wojskowych".

Na stwierdzenie, że Szydło nie panuje nad ekstrawagancją Macierewicza, Bochenek odpowiedział: "Każdy minister ma pewne własne cechy osobowości i każdy minister jest inny i trudno, żeby pani premier miała wpływ na zmianę osobowości określonych osób".

Rzecznik rządu podkreślił, że premier stawia ministrowi zadania, które - jak ocenił - "gdyby nie były realizowane, to (...) ręka pani premier by nie zadrżała i podjęła by decyzję również o dymisjach także i w tej sprawie". "Ale z racji tego, że ta polityka i te reformy, na których zależy premier, są realizowane (...), trudno tutaj, żeby premier podejmowała decyzje, które nie mają żadnego poparcia w faktach".