Sejmowa komisja sprawiedliwości pozytywnie zarekomendowała w środę adwokata Andrzeja Rogoyskiego, zgłoszonego przez klub PiS na wiceprzewodniczącego Trybunału Stanu. Miałby zastąpić Mariusza Muszyńskiego, który zrezygnował po objęciu obowiązków sędziego TK.

Podczas głosowania w komisji za pozytywną rekomendacją było 16 posłów, nikt nie był przeciw, a siedem osób wstrzymało się od głosu. Zgodnie z prawem, członka TS Sejm wybiera bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Kandydaturę prezentował posłom z komisji Marek Ast (PiS). Jak powiedział, urodzony w 1960 r. w Warszawie Rogoyski jest absolwentem wydziału Prawa Kanonicznego Akademii Teologii Katolickiej, potem ukończył prawo na UW. Był szefem NZS na ATK, w czasie strajków studenckich stał na czele komitetu strajkowego. W latach 80. wyjechał do USA, po 1989 r. wrócił do Polski. Za rządów Jana Krzysztofa Bieleckiego był dyrektorem generalnym w Ministerstwie Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa.

Od lat 90. prowadzi praktykę adwokacką; został wyróżniony nagrodą Prawnik Pro Bono; z rąk Izabeli Jarugi-Nowackiej odebrał też "Okulary Równości". W latach 2001-02 był radnym dzielnicy Żoliborz. Obecnie oprócz działalności adwokackiej przewodniczy radzie nadzorczej Polskiego Radia.

Robert Kropiwnicki (PO) pytał Rogoyskiego o znajomość konwencji antyprzemocowej. "Oczywiście znam konwencję, natomiast przepisy, które funkcjonują w tej chwili w Polsce, są przepisami zupełnie wystarczającymi. (...) Mój stosunek wobec tej konwencji jest w sensie formalnym akceptujący, bo ona obowiązuje, natomiast osobiście nie jestem jakimś jej szczególnym zwolennikiem. Uważam, że ona nadmiernie ideologizuje" - odpowiedział.

Marcin Święcicki (PO) pytał, jak kandydat poradziłby sobie z dylematem, musząc wydać orzeczenie w sprawie, która mogłaby pozbawić go funkcji w radzie nadzorczej radia. "Moim zdaniem moja obecność w radzie nadzorczej Polskiego Radia nie jest w żaden sposób sprzeczna z możliwością funkcjonowania jako sędzia Trybunału Stanu" - odpowiedział Rogoyski. Jak zapewnił, jest dla niego "zupełnie oczywiste i bezdyskusyjne", że jako członek TS "korzystając z kompetencji niezawisłości nie może podlegać nikomu i niczemu poza konstytucją, ustawami i własnym sumieniem".

Janusz Sanocki (niezrz.) zapytał kandydata, z ramienia jakiego ugrupowania był radnym na Żoliborzu. Rogoyski odpowiedział, że z AWS. "A ponieważ wtedy doszło do zakończenia AWS - i tu być może część sali zadowolę, choć nie jest to absolutnie moją intencją, ale chcę odpowiedzieć na pytanie - stałem się później członkiem Platformy Obywatelskiej" - powiedział, a na sali podniosły się głosy zdziwienia. "Do 2010 roku" - dodał wtedy Rogoyski.

Zgodnie z Konstytucją RP przed Trybunałem Stanu za naruszenie konstytucji lub ustawy odpowiedzialność konstytucyjną ponoszą: prezydent, premier, członkowie Rady Ministrów, prezes NBP, NIK, członkowie KRRiT, osoby, którym premier powierzył kierowanie ministerstwem oraz Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych. W określonym zakresie także posłowie i senatorowie.

Przewodniczącym TS jest z urzędu Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego. W skład Trybunału wchodzi ponadto dwóch wiceprzewodniczących i 16 członków wybieranych przez Sejm na czas kadencji spoza grona posłów i senatorów. W polskiej praktyce Trybunał Stanu nie ma wiele pracy - od 2005 r. nie mógł się przed nim rozpocząć proces Emila Wąsacza, ministra skarbu w rządzie Jerzego Buzka, wobec którego Sejm skierował akt oskarżenia za złamanie prawa przy prywatyzacji PZU, TP SA i Domów Centrum. Na przeszkodzie stało to, że od początku kadencji Sejm nie może wyłonić oskarżyciela na proces przed TS.

Kolejna próba rozpoczęcia procesu Wąsacza przed TS miała miejsce 24 lutego. Do 31 marca Trybunał odroczył podjęcie decyzji, czy proces umorzyć - o co wnosi obrona b. ministra. (PAP)