Zakładamy, że Polacy, którzy nabyli prawa do pobytu w Wielkiej Brytanii, te prawa utrzymają - powiedział we wtorek szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski pytany w Polsat News o ewentualne skutki Brexitu dla żyjących na Wyspach Polaków.

Pytany, ilu Polaków będzie musiało wrócić, odparł: "tego nikt nie wie".

"Mamy ogólne szacunki ilu Polaków (w Wielkiej Brytanii) jest. Niestety pewna część Polaków nie ma uregulowanego statusu, bo albo zaniedbała, albo zajmowała się innymi sprawami - pracą, karierą, studiami, czasem nie wiedzieli, iż to trzeba zrobić, że warto opłacić jakąś składkę zdrowotną, socjalną, która już wtedy rejestruje ich pobyt i odlicza ten licznik ile lat są. Więc niektórzy mogą mieć kłopoty z udokumentowaniem, jak długo mieszkają" - zauważył minister.

"Natomiast wszyscy ci, którzy nabyli prawa do pobytu w Wielkiej Brytanii, te prawa - zakładamy - utrzymają. Dlatego, że my umówiliśmy się z Brytyjczykami, że będziemy respektować prawa nabyte i będzie to sytuacja symetryczna, tzn. będziemy dążyć w rozmowach UE-Wlk. Brytania do takiej sytuacji, iż status Europejczyków kontynentalnych, mieszkających na Wyspach, będzie taki sam, jak status Brytyjczyków mieszkających na kontynencie europejskim" - podkreślił Waszczykowski.

Dodał, że rozmowa premier Beaty Szydło z szefową rządu w Londynie Theresą May powinna odbyć się "w najbliższych dniach". "Takie sygnały otrzymaliśmy, premier została zaopatrzona w materiały, jest gotowa odebrać słuchawkę od Theresy May w każdej chwili" - mówił szef MSZ

Według źródeł dyplomatycznych PAP na Downing Street premier Wielkiej Brytanii planuje w najbliższych dniach rozmowę z polską premier na temat przedstawionego we wtorek planu Wielkiej Brytanii dotyczącego wyjścia z UE.

"Spodziewamy się, że notyfikacja o rozpoczęciu negocjacji z Unią Europejską o wyjściu będzie miała miejsce dopiero w marcu, więc zakładam, że jeśli do takiej rozmowy dojdzie, to pani May będzie próbowała wyjaśnić, przedstawić jakąś interpretację, być może bardziej szczegółową, swojego dzisiejszego wystąpienia" - zauważył minister.

Jak przypomniał, premier brytyjskiego rządu we wtorek przedstawiła 12 punktów dotyczących Brexitu. "Niektóre nie do końca były jasne, np. pojawił się postulat (...), że być może Brexit ostatecznie zostanie zatwierdzony przez parlament, a w parlamencie przecież różne są głosy. Więc były też stawiane kwestie przez analityków, że w takim razie być może jeszcze do Brexitu nawet nie dojdzie, bo być może za kilka lat parlament się zmieni w wyniku nowych wyborów i zakwestionuje rezultat Brexitu" - powiedział Waszczykowski.

Jego zdaniem May chcąc uspokoić nastroje, zarysowała pewne ramy, w których chce się poruszać.

Minister wskazał, że rząd spodziewał się tzw. twardego Brexitu. "Mieliśmy tę świadomość, takie sygnały do nas docierały, że taką linią czerwoną, nieprzekraczalną będzie odzyskanie kontroli nad granicami, odzyskanie kontroli nad imigracją, nad przepływem ludzi z całego świata, również z Europy, do Wielkiej Brytanii" - tłumaczył szef MSZ.

Jak zauważył docierały sygnały, że będzie to tzw. twardy Brexit, "czyli Brytyjczycy zadeklarują, że mogą nawet opuścić wspólny rynek, pójść na porozumienia sektorowe, a więc na takie uczestnictwo we współpracy z Unią Europejską a la carte, gdzie będą wybierać sobie pewne sektory współpracy".

Szef polskiej dyplomacji podkreślił też, że Wielka Brytania jeszcze przez kilka lat będzie partnerem Polski w Unii Europejskiej, bo jest pełnoprawnym członkiem UE.

"Po drugie, wspominałem, że jest naszym głównym partnerem w Europie w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego, więc nawet jeśli za kilka lat przestanie być członkiem Unii Europejskiej, to nie przestanie być państwem europejskim, nie przestanie być państwem NATO-wskim nie przestanie być państwem zainteresowanym bezpieczeństwem w Europie" - zaznaczył Waszczykowski.