Longin Komołowski był jednym z najważniejszych działaczy podziemia, jednym z tych, którzy przyjęli ciężar walki o wolną Polskę – ocenia dyrektor generalny IPN Marcin Stefaniak. Działacz Solidarności Marek Tałasiewicz wspomina go jako człowieka wyważonego i spokojnego.

„Longin Komołowski był jednym z najważniejszych działaczy podziemia skupionych przy Andrzeju Milczanowskim, po wprowadzeniu stanu wojennego odgrywały kluczowe znaczenie dla budowania Solidarności. Był jednym z tych, którzy przyjęli ciężar walki o niepodległą i wolną Polskę” - podkreślił Stefaniak.

Jak zaznaczył dyrektor generalny IPN, Komołowski był związany ze związkiem zawodowym Solidarność, niezależnie od punktu w życiu, w którym się znajdował. „Była to osoba powszechnie lubiana, która potrafiła słuchać i doradzić. Te cechy osobowościowe, spowodowały że Longin Komołowski przez cały trudny okres dla Polski, czyli czas przemian, był głównym negocjatorem strony związkowej. W rządzie AWS jego głównym zadaniem były dyskusje, negocjacje z protestującymi i studzenie atmosfery społecznej. To mu wychodziło bardzo dobrze” - zaznaczył Stefaniak.

Marek Tałasiewicz, działacz Solidarności w latach 80. a późniejszy wojewoda zachodniopomorski, wspomina Komołowskiego jako człowieka wyważonego i bardzo spokojnego.

„Mimo osobistych sympatii, czasami zdarzało się, że występowaliśmy na pozycjach nie tyle antagonistycznych, co po dwóch odmiennych stronach. Ja byłem wojewodą, a on był szefem związków zawodowych. Kiedy dochodziło do konfliktów pracowniczych, to od razu ustalaliśmy, gdzie jest pole manewru, a gdzie granica, poza którą nie mogę się cofnąć z przyczyn formalnych czy urzędniczych. Bardzo dobrą cechą Longina Komołowskiego było to, że dosyć jednoznacznie potrafił zdefiniować własne stanowisko i pola możliwych negocjacji” - podkreślił Tałasiewicz.

„W wielu przypadkach nie zgadzaliśmy się ze sobą, ale to nie rzutowało w najmniejszy sposób na nasze przyjacielskie relacje” - dodał.

„Longin Komołowski był zawsze związany ze Szczecinem: jego droga zawodowa zaczyna się w Stoczni Szczecińskiej, ale potem, kiedy został politykiem, zawsze przyznawał się do silnych związków ze stolicą Pomorza Zachodniego” - powiedział historyk Artur Kubaj, obecnie prezes Polskiego Radia Szczecin.

„Dla środowiska szczecińskiej Solidarności była to na pewno kluczowa postać, która znalazła swoje miejsce po 1989 r. Zdarzało się, że ludzie, którzy odgrywali ważne role w działalności opozycyjnej, nie potrafili się odnaleźć w wolnej Polsce. Longin Komołowski, Andrzej Milczanowski oraz Artur Balazs to takie postacie, które ze szczecińskiej Solidarności doszły do najważniejszych zaszczytów Rzeczypospolitej” - dodał.

Longin Komołowski był uczestnikiem strajków w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego w grudniu 1970 i styczniu 1971 oraz w 1980 i 1981 r. Organizator i drukarz podziemnych czasopism, m.in. „Tygodnika Wojennego”, „Tygodnika Mazowsze”, „Grot” oraz „Obraz”, ulotek, kalendarzy i znaczków. Był posłem na Sejm RP z listy Akcji Wyborczej Solidarności, wicepremierem i ministrem pracy w rządzie Jerzego Buzka. Zmarł w sobotę wieczorem w Warszawie. Miał 68 lat. (PAP)