Grupa ludzi stworzyła sobie prywatne państwo, którego do dzisiaj rękami i nogami broni - tak ostatnie wydarzenia w Sejmie ocenił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. To jest zawsze tak samo, że kiedy próbuje się w nie uderzyć, to w Polsce odbywa się gigantyczna histeria - podkreślił.

Jaki podkreślił w środę w Sygnałach Dnia w Polskim Radiu, że cała sytuacja jest "wynikiem walki, która ciągle toczy się o to samo".

"Jeżeli ktoś chce sięgnąć szerzej i ująć ten problem, to walka jest ciągle o to samo, o to, o co bijemy się od lat. Mianowicie w wyniku porozumień okrągłego stołu stworzono III Rzeczpospolitą, która zagwarantowała byłym funkcjonariuszom, aparatowi PRL gigantyczne wpływy w III RP, te wpływy w różnych segmentach" - zaznaczył wiceminister. "Otrzymali gigantyczne pieniądze, przywileje, możliwości prywatyzacji, reprywatyzacji - oni stworzyli sobie prywatne państwo" - dodał.

Według wiceministra sprawiedliwości "grupa ludzi stworzyła sobie prywatne państwo, którego do dzisiaj rękami i nogami broni". Jak zaznaczył, symboliczny nawet jest dzień, w którym rozpoczęły się protesty, dzień w którym - jak zwrócił uwagę - "chciano odebrać emerytury UB-ekom, SB-ekom".

Zdaniem Jakiego opozycja tylko szukała pretekstu, żeby urządzić awanturę przed Sejmem. "To jest zawsze tak, że kiedy w Polsce próbuje się uderzyć w to prywatne państwo, które stworzył sobie aparat bezpieczeństw (...) w Polsce odbywa się jakaś gigantyczna histeria, jakby zabierano fundamentalne prawa demokracji" - powiedział wiceminister sprawiedliwości.

Jaki zaznaczył, że to "prywatne państwo jest tak silne, że są w stanie nawet - wiele na to wskazuje - wyłączyć sygnał TVP, w czasie akurat tak przypadkowym, jak orędzie premier".

"Można wierzyć w przypadki, ale ja nie wierzę w takie przypadki, że nagle, kiedy niektórzy publicyści właśnie z tamtej strony, ludzie którzy sobie stworzyli prywatne państwo, nawołują do zamachu stanu, stacje komercyjne tak nakręcają atmosferę, jakby w Polsce było gorzej, niż w Korei Północnej - a przecież to wszystko jest nieprawda - i nagle wyłącza się sygnał TVP w wielu województwach w Polsce" - wskazywał.

Zdaniem Jakiego publiczne radio i telewizja są "kwestią bezpieczeństwa państwa". "Proszę sobie wyobrazić jak Polska będzie w konflikcie zbrojnym, to jak będziemy się komunikowali z obywatelami? To za nas będą to robić Francuzi, Amerykanie?" - pytał.

Dopytywany, czy według niego publiczne media należy znacjonalizować, odpowiedział: "Należy bardzo poważnie to rozważyć".

Jaki mówił, że "Polska przez wiele lat jest słabsza niż mogłaby być (...) właśnie dlatego, że zawsze mieliśmy jakąś silną targowicę". "Polska nie może oddychać, tak jakby mogła" - dodał. "Kiedyś to się nazywało inaczej, a dzisiaj to są KOD-owcy, którzy idą w pochodzie z byłymi UB-ekami, broniąc swoich przywilejów" - powiedział wiceminister.

Przekonywał, że "to jest walka o kwestie absolutnie fundamentalne", czyli - jak tłumaczył - czy "w Polsce dalej będzie grupa ludzi uprzywilejowanych i dalej będzie grupa ludzi wykluczonych, czy będzie tak, że Polska będzie jednym państwem i już nie będzie tak, że z owoców rozwoju tego państwa będzie mogła korzystać tylko jedna grupa".

Od piątku w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie.

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Wcześniej w tej samej sali odbyło się posiedzenie klubu PiS. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne.