Chiński okręt zajął na wodach międzynarodowych Morza Południowochińskiego podwodnego drona ze statku oceanograficznego należącego do marynarki wojennej USA - informuje w piątek Reuters, powołując się na anonimowego przedstawiciela sektora obronności USA.

Stany Zjednoczone wystosowały w tej sprawie notę protestacyjną i zażądały zwrotu zajętego drona. Strona chińska potwierdziła otrzymanie noty, ale nie odpowiedziała na nią - powiedział rozmówca Reutersa.

Według tego źródła incydent wydarzył się 15 grudnia w rejonie na północny zachód od filipińskiej zatoki Subic Bay, kiedy amerykańska jednostka oceanograficzna USNS Bowditch miała właśnie podjąć drona.

Rozmówca Reutersa oświadczył, że odkąd sięga pamięcią jest to pierwszy tego rodzaju incydent. Podkreślił, że dron "zgodnie z prawem prowadził badania w wodach Morza Południowochińskiego". Dodał, że dron był wyraźnie oznakowany po angielsku jako własność USA, której nie należy wydobywać z wody. Powiedział też, że zajęty przez Chińczyków dron realizował nieobjęty tajemnicą program zbierania danych oceanograficznych, takich jak zasolenie, temperatura i przejrzystość wody.

Chiny roszczą sobie prawa do kluczowych rejonów i wysp na Morzu Południowochińskim, co doprowadziło do sporu z Filipinami, a także z Wietnamem, Malezją, Tajwanem i Brunei. Przez akwen ten prowadzą ważne szlaki żeglugowe; ocenia się, że wartość transportowanych nimi towarów sięga 5 bln dolarów rocznie. W ostatnich latach Chiny rozpoczęły intensywne prace przy sztucznym powiększaniu powierzchni wysp wchodzących w skład spornego archipelagu Spratly na Morzu Południowochińskim.

W ostatnich latach Chiny rozpoczęły intensywne prace przy sztucznym powiększaniu powierzchni wysp wchodzących w skład spornego archipelagu Spratly, co dodatkowo zaostrzyło sytuację. Waszyngton kwestionuje roszczenia Pekinu do tego akwenu.

W środę amerykański think tank AMTI specjalizujący się w analizie działań na wodach terytorialnych krajów Azji ostrzegł, że zdjęcia satelitarne wskazują, iż na wyspach utworzonych na Morzu Południowochińskim chińskie władze instalują systemy obronne.

Na wyspach tych powstały już pasy startowe, których długość dowodzi, że przeznaczone są dla lotnictwa wojskowego. CSIS ostrzegł też na początku roku, że na archipelagu Spratly Chiny mogą budować nowy system radarowy. Na zdjęciach satelitarnych widać, że na należącej do archipelagu rafie Cuarterona powstają wieże radarowe. Według think tanku AMTI, powiązanego z waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), wiele wskazuje, że na sztucznych wyspach nadbudowanych na rafach Fiery Cross, Mischief i Subi w archipelagu Spratley mają być rozlokowane systemy przeciwlotnicze i antyrakietowe.

Dzień później chińskie ministerstwo obrony oświadczyło, że rozmieszczenie systemów obronnych na wyspach wchodzących w skład archipelagu Spratly było zgodne z prawem i uzasadnione. Pekin twierdzi, że instalacje powstające na wyspach i rafach Morza Południowochińskiego przeznaczone są głównie na potrzeby cywilne oraz podkreśla, że wyspy archipelagu Spratly "są terytorium Chin". (PAP)