Na pewno podpiszę ustawę zakazującą aborcji eugenicznej, gdy tylko Sejm ją przegłosuje i trafi ona na moje biurko - oświadczył prezydent Andrzej Duda w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Niedziela", który ukaże się w niedzielę 11 listopada.

Prezydent był pytany w wywiadzie o obywatelski projekt ustawy "Zatrzymaj aborcję", który zakłada zniesienie możliwości przerwania ciąży ze względu na prawdopodobieństwo ciężkiej i nieodwracalnej wady płodu.

Andrzej Duda podkreślił, że podtrzymuje swoje zdanie w tej kwestii. "Na pewno podpiszę ustawę zakazującą aborcji eugenicznej, gdy tylko Sejm ją przegłosuje i trafi ona na moje biurko" - zadeklarował prezydent.

W styczniu posłowie zdecydowali o skierowaniu propozycji komitetu "Zatrzymaj aborcję" do dalszych prac sejmowych. Posłowie zdecydowali, aby zajęła się nim komisja polityki społecznej i rodziny, z zaleceniem zasięgnięcia opinii komisji sprawiedliwości i praw człowieka. W marcu komisja pozytywnie zaopiniowała projekt. W lipcu posłowie sejmowej komisja polityki społecznej i rodziny zadecydowali, że projektem "Zatrzymaj aborcję", zajmie się specjalna podkomisja.

Pod obywatelskim projektem ustawy "Zatrzymaj aborcję" podpisało się ponad 830 tys. osób. Przedstawiając założenia projektu w styczniu w Sejmie, pełnomocniczka komitetu Kaja Godek przekonywała, że w Polsce "nadszedł czas, by zrobić kolejny krok w stronę ochrony życia".

W styczniu posłowie przesądzili również, że obywatelski projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", zakładający liberalizację przepisów ws. aborcji, nie będzie procedowany. Projekt przepadł, ponieważ kluby PO i Nowoczesnej podzieliły się podczas głosowania - większość posłów PO i Nowoczesnej była za przekazaniem go do dalszych prac, troje posłów PO głosowało przeciw, a 29 posłów Platformy i 10 Nowoczesnej w ogóle nie brało udziału w głosowaniu.

W reakcji na taki wyniki głosowań w wielu miastach w Polsce odbyły się wówczas protesty przeciwników zmiany przepisów i zwolenników ich liberalizacji. W odpowiedzi pikiety organizowali również działacze pro-life.

To kolejna próba zmiany przepisów dotyczących dopuszczalności przerywania ciąży. We wrześniu 2016 r. Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt "Ratujmy kobiety", liberalizujący przepisy aborcyjne, a skierował do dalszych prac projekt komitetu "Stop aborcji", zaostrzający prawo. Wywołało to m.in. tzw. czarny protest na ulicach miast. Ostatecznie Sejm definitywnie odrzucił projekt.

Obowiązująca od 1993 r. ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.