Na ostatnim szczycie w Brukseli premier Donald Tusk nie sprzeciwił się wprowadzeniu w całej Unii podatku od działalności banków. Na razie jednak nasz rząd nie robi wiele w tym kierunku.
To społecznie niezbyt nośny temat: w trakcie kryzysu żaden polski bank nie stanął przed widmem bankructwa i Polacy nie bardzo wiedzą, po co wprowadzać nowy podatek.
Prawda jest mniej optymistyczna. Polskie banki, które niemal w całości należą do zachodnich grup kapitałowych, zostały uratowane przez zachodnich podatników. Tyle że nie polskich, a holenderskich, brytyjskich, francuskich. Gdyby nie decyzja tych krajów o wsparciu ING, BNP czy RBS, panika ogarnęłaby i nasz kraj.
W przyszłości nie możemy być jednak pewni, że rządy Francji, Wielkiej Brytanii czy Niemiec znowu wykupią z kłopotów swoje banki. Nie mają już na to pieniędzy. W tej sytuacji konieczne jest znalezienie alternatywnego zabezpieczenia. Nawet jeśli nieco podwyższy to koszty prowadzenia konta i zawarcia umowy kredytowej, zabezpieczy to nas przed najgorszym – utratą oszczędności.