Co najmniej 10 ofiar śmiertelnych i ponad 80 rannych, w tym 18 ciężko - to najnowszy bilans porannej katastrofy kolejowej na południu Niemiec. W miejscowości Bad Aibling w Bawarii zderzyły się czołowo dwa lokalne pociągi pasażerskie.

Na razie nie wiadomo, dlaczego doszło do tragedii. Z obu składów wydobyto już czarne skrzynki, które są badane. Jak podkreśla niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt, który przyjechał na miejsce tragedii, trasa była wyposażona w system, który uniemożliwia dwóm pociągom jazdę po jednym torze w przeciwnych kierunkach. Pociągi automatycznie hamują, kiedy znajdą się tam, gdzie nie powinny, albo kiedy maszyniści zignorują sygnalizację. Nie wiadomo, dlaczego system nie zadziałał. Według ministra transportu, na razie nie można wyrokować, czy przyczyną katastrofy była usterka techniczna, błąd ludzki czy kombinacja tych dwóch okoliczności.

W momencie zderzenia pociągi jechały z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę. Do wypadku doszło na zakręcie, na gęsto zadrzewionym terenie, więc maszyniści zobaczyli się wzajemnie dopiero w ostatniej chwili.

Głęboki smutek z powodu tragedii wyraziła kanclerz Niemiec Angela Merkel. W specjalnym oświadczeniu przekazała też wyrazy współczucia bliskim ofiar. To jedna z najpoważniejszych katastrof kolejowych w Niemczech w ostatnich latach. 5 lat temu w pobliżu Hordorf w Saksonii-Anhalt pociąg pasażerski zderzył się z towarowym. Zginęło wtedy 10 osób, a 23 zostały ciężko ranne.