Premier Belgii Charles Michel i szef belgijskiej dyplomacji Didier Reynders domagają się wyjaśnień w sprawie rosyjskiej czarnej listy.

W wykazie, jaki został udostępniony przez Moskwę, jest m.in. Guy Verhofstadt - były premier Belgii, obecnie szef frakcji liberalnej w Parlamencie Europejskim. Umieszczono go na tej liście za wspieranie rosyjskiej opozycji.

O istnieniu czarnej listy mówił w piątek także holenderski premier Mark Rutte. Ma na niej być około 90 nazwisk. To odpowiedź Moskwy na sankcje nałożone przez Unię Europejską w związku z aneksją Krymu i konfliktem we wschodniej Ukrainie. Guy Verhofstadt komentując istnienie czarnej listy napisał na Twitterze, że „Putin zmienił Rosję w reżim totalitarny, w którym nie ma szacunku dla demokracji i wolności i nie ma miejsca dla politycznej opozycji”. Oprócz szefa liberałów zakaz wjazdu do Rosji ma mieć także inny belgijski europoseł Mark Demesmaeker - członek frakcji konserwatywnej, zajmujący się prawami człowieka.

Rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji poinformowała, że Bruksela “odnotowała udostępnienie listy przez rosyjskie władze”, ale nie ma informacji dotyczących podstawy prawnej czy kryteriów, według których dokument sporządzono. W ostatnich miesiącach kilku unijnym politykom odmówiono wjazdu do Rosji. Tak było chociażby w przypadku szefowej Zielonych Rebeki Harms czy łotewskiej europosłanki Sandry Kalniete.