W wygłoszonym we wtorek orędziu o stanie państwa prawicowo-konserwatywny premier Węgier Viktor Orban wystąpił z obroną swej polityki wewnętrznej, kwestionowanej zarówno przez krajową opozycję, jak i Unię Europejską.

Jak stwierdził szef rządu, wprowadzone specjalne opodatkowanie międzynarodowych banków i koncernów jest co prawda "nieeleganckie", ale niezbędne dla gospodarczego przetrwania państwa.

Orban potwierdził również swe poparcie dla wywołującej kontrowersje nowej węgierskiej konstytucji oraz przyjęcia podatku liniowego, który ograniczył dochody osób najmniej zarabiających. Według premiera, Węgry funkcjonują dzisiaj "na nowych podstawach", a powrotu "do dawnego systemu, do dawnych metod" nie będzie, gdyż "osłabiły one kraj i wtrąciły go w kryzys".

"Jesteśmy gotowi walczyć, jeśli zajdzie taka potrzeba"

Jak zaznacza agencja dpa, wobec zbliżających się rokowań kredytowych Budapesztu z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Komisją Europejską obserwatorzy liczyli na bardziej pojednawcze tony ze strony premiera. Ten zadeklarował jedynie: "Jesteśmy gotowi walczyć, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale jesteśmy także gotowi do kompromisu, jeśli będzie to w interesie państwa". Powiedział też, że "Europa jest jak alkohol: inspiruje do wielkich celów, ale jednocześnie przeszkadza nam w ich osiągnięciu".

Węgry były w stanie w istotny sposób zredukować swe zadłużenie - mówił Orban - a "gdyby się to nam nie udało, podzielilibyśmy los Grecji i Węgry ostatecznie utraciłyby niepodległość". Zamiast woli ludu "rządziliby nami nasi kredytodawcy" - zaznaczył.

"Kto mówi o państwowym bankructwie Węgier, kto twierdzi, że Węgry doznają klęski w swej walce o odnowę, ten nie wie, o czym mówi, ten nie zna ani kraju, ani Węgrów" - powiedział premier. Zadeklarował wolę "współpracowania z każdym, kto pomaga lub przynajmniej nie przeszkadza w osiągnięciu naszych celów".

Orban gani zagraniczne firmy

Orban skrytykował te zagraniczne firmy, "które wchodzą ze swym kapitałem tylko po to, by wypchnąć węgierskie firmy z krajowego rynku, a potem zabrać zysk do domu". Pochwalił jednocześnie takich zagranicznych inwestorów jak Audi i Mercedes, którzy w uczciwy sposób "zapewniają Węgrom pracę i pracą tworzą węgierskie wartości".

Orędzie premiera zdecydowanie skrytykowała parlamentarna opozycja. Przewodniczący Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) Attila Mesterhazy nazwał je "oderwanym od rzeczywistości". Zdaniem proekologicznego ruchu Polityka Może Być Inna (LMP) było to "kłamliwe przemówienie". Orban powinien pamiętać o tym, że według sondaży 80 proc. Węgrów jest niezadowolonych z pracy rządu - zaznaczył wiceszef frakcji parlamentarnej LMP Gergely Karacsonyi.

Sceptycznie przyjęło też wystąpienie premiera prawicowo-populistyczne ugrupowanie Jobbik. Jak oświadczył wiceprzewodniczący jego frakcji parlamentarnej Marton Gyoengyoesi, przemówienie Orbana nie zawierało "nic nowego ani konkretnego".