Dziennik 'Fakt" przytacza wstrząsające wyznania archeologów, którzy przeszukiwali miejsce katastrofy prezydenckiego Tu-154M. To zbiorowa mogiła - twierdzi mówi Maksymilian Frąckowiak z Instytutu Prehistorii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza.

Jak wyjaśnia archeolog, w smoleńskiej ziemi nadal są fragmenty ciał tych, którzy zginęli w tragicznym locie 10 kwietnia 2010 r. Jeżeli byśmy chcieli przekopać ziemię i je odnaleźć, mogłoby to potrwać kilka lat – tłumaczy Frąckowiak.

Ekipa archeologów pojechała do Smoleńska dopiero pół roku po katastrofie – tyle trwało uzyskanie pozwoleń ze strony Rosji na dostęp do miejsca, w którym rozbił się tupolew.

Zespół archeologów pracował tam przez dwa tygodnie. Z terenu wielkości około pół hektara wydobyli z ziemi pięć tysięcy znalezisk.