Szef klubu PO Rafał Grupiński zapowiedział we wtorek, że Platforma będzie bronić ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, którego odwołania domaga się opozycja.

"Naszym zadaniem jest wspierać zmiany, które mają poprawić sytuację pacjentów. Wspieramy reformy, wspieramy naszych ministrów. Będziemy oczywiście bronić ministra Arłukowicza" - zapewnił Grupiński we wtorkowej rozmowie z PAP.

Złożenie wniosku o wotum nieufności wobec Arłukowicza zapowiedziało PiS. Politycy tej partii krytykują ministra za sytuację w służbie zdrowia po wejściu w życie ustawy refundacyjnej i nowej listy leków refundowanych. Głosowanie za odwołaniem Arłukowicza zapowiedziały już Ruch Palikota i Solidarna Polska.

Zdaniem Grupińskiego należało się spodziewać, że opozycja będzie chciała wykorzystać silny opór środowiska - głownie lekarskiego - wobec zmian. Ocenił też, że Arłukowicz "robi to, co jest dzisiaj możliwe do zrobienia".

Pytany o pojawiające się w mediach komentarze, że Arłukowicz pije piwo nawarzone przez byłą minister zdrowia Ewę Kopacz, Grupiński odparł, że wskazywanie na poprzednika byłoby "łatwym rozwiązaniem intelektualnym". "Minister Arłukowicz tego nie robi" - podkreślił.

"Porozumienie Zielonogórskie prawie co roku stawiało swoje żądania, jeśli chodzi na przykład o kontrakty"

Szef klubu PO ocenił też, że przełom roku od dawna wykorzystywany jest przez "silne lobby lekarskie" na rzecz uzyskania korzystnych dla tego środowiska rozwiązań. "Porozumienie Zielonogórskie prawie co roku stawiało swoje żądania, jeśli chodzi na przykład o kontrakty" - podkreślił.

Odnosząc się do sytuacji, z jaką mamy do czynienia w tym roku, Grupiński uznał, że lekarze "wolą odsuwać od siebie odpowiedzialność za decyzje".

Pytany z kolei, czy nie uważa, że resort zdrowia ponosi odpowiedzialność za dezinformację, na jaką uskarżają się pacjenci, Grupiński odparł, że "jeśli chodzi o akcję informacyjną nie ma sytuacji, kiedy nie można by czegoś zrobić lepiej".

"Myślę, że tak jest i teraz. Ale też trzeba pamiętać, że z jednej strony szczególnie media cierpiały na brak ministerialnego głosu w okresie międzyświątecznym, a z drugiej - minister od rana do nocy siedział na negocjacjach ze środowiskami aptekarskimi i lekarskimi. Więc coś za coś.(...) Choć oczywiście z drugiej strony myślę, że inne służby ministerialne mogły w tej sprawie wykonać nieco więcej pracy" - powiedział Grupiński.

Wtorek to trzeci dzień protestu pieczątkowego lekarzy. Lekarze z OZZL i Porozumienia Zielonogórskiego w proteście przeciwko przepisom refundacyjnym, które - ich zdaniem - są zbyt restrykcyjne i nakładają na medyków biurokratyczne obowiązki, od Nowego Roku nie określają na receptach poziomu refundacji leku i stawiają pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów pomimo posiadanego prawa do wykupienia leków ze zniżką musi płacić za nie więcej.

Protest pieczątkowy oficjalnie poparło kilkanaście Okręgowych Izb Lekarskich; nieoficjalnie prawie wszystkie. Naczelna Rada Lekarska decyzję w tej sprawie ma podjąć w najbliższych dniach. Na środę zaplanowano spotkanie jej przedstawicieli z MZ.