Egipcjanie demonstrowali w sobotę, piąty dzień z rzędu, domagając się ustąpienia sprawującego władzę od 30 lat prezydenta Hosniego Mubaraka. Zgromadzenia nie ustały mimo obowiązywania w Kairze, Aleksandrii i Suezie godziny policyjnej.

Władze przedłużyły w sobotę obowiązywanie godziny policyjnej w tych trzech miastach od godz. 16 do godz. 8 rano w niedzielę (od godz. 15 do godz. 7 czasu polskiego). Wojsko ostrzegło demonstrujących, że wszyscy, którzy naruszą godzinę policyjną, muszą liczyć się z surowymi konsekwencjami.

W trwających od wtorku demonstracjach zginęło w Egipcie kilkadziesiąt osób - agencja Reutera, powołując się na źródła medyczne podaje prowizoryczny bilans 74 ofiar śmiertelnych - a ok. 2 tys. odniosło obrażenia. Według przedstawicieli egipskich służb bezpieczeństwa w ciągu dwóch ostatnich dni masowych antyprezydenckich wystąpień zginęły 62 osoby. Egipscy ratownicy informowali, że w sobotę w centrum Kairu, gdzie demonstranci usiłowali przeprowadzić szturm na siedzibę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zginęły trzy osoby.

Polskie MSZ ocenia, że Polacy przebywający w ośrodkach wypoczynkowych na wybrzeżu Egiptu są bezpieczni. Rzecznik resortu Marcin Bosacki zastrzegł, że trzeba się liczyć z pogorszeniem sytuacji w tym kraju.

W sobotę do dymisji podał się oficjalnie egipski rząd, zgodnie z tym, co Mubarak zapowiadał dzień wcześniej w wystąpieniu do narodu. Misję utworzenia nowego rządu powierzono dotychczasowemu ministrowi lotnictwa cywilnego i byłemu szefowi egipskich sił powietrznych Ahmedowi Mohammedowi Szafikowi.

Agencje informują, że chaos na ulicach egipskich miast wykorzystują przestępcy

Także w sobotę Mubarak po raz pierwszy od 1981 roku obsadził stanowisko wiceprezydenta, na które powołał swego protegowanego, szefa wywiadu Omara Suleimana. Sam Mubarak piastował stanowisko wiceprezydenta przed objęciem prezydentury w 1981 roku.

Agencja Reutera ocenia, że gest ten może oznaczać, iż 82-letni Mubarak przygotowuje się na ewentualne przekazanie władzy i może sugerować, że nie będzie startował w wyborach prezydenckich, planowanych na wrzesień. Jednocześnie spiker egipskiego parlamentu powiedział, że nie przewiduje się przeprowadzenia przedterminowych wyborów.

Opinie na temat powołania Suleimana na urząd wiceprezydenta są podzielone. Były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Mohamed ElBaradei uznał, że nominacja wiceprezydenta jest krokiem niewystarczającym. "Suleiman jest taki sam jak Mubarak" - powiedział agencji Reutera jeden z mężczyzn protestujący w pobliżu MSW. Z kolei inny Egipcjanin, prywatny ochroniarz Affat Abdul-Hamid, oświadczył, że "czuje się szczęśliwy i wierzy, że doszło do zmiany", a ludzie poczują, że mogą mieć na coś wpływ. Hassan Naffaa, politolog z Uniwersytetu Kairskiego, ocenia natomiast, że "to krok we właściwym kierunku, ale istnieje obawa, że to już ostatni krok".

Agencje informują, że chaos na ulicach egipskich miast wykorzystują przestępcy. W Kairze złupionych zostało kilkadziesiąt placówek handlowych, a policja zaangażowana jest w tłumienie demonstracji w centrum miasta.

Samolotem linii izraelskich z Egiptu ewakuowano obywateli Izraela

W Muzeum Egipskim w stolicy, przylegającym do siedziby rządzącej Partii Narodowo-Demokratycznej, zniszczono dwie mumie. Wokół muzeum młodzi Egipcjanie utworzyli żywy łańcuch, chcąc chronić znajdujące się tam eksponaty. Na wezwanie Bractwa Muzułmańskiego tworzą się komitety dzielnicowe do obrony przed plądrującymi.

Główne stołeczne lotnisko jest oblegane w sobotę przez setki ludzi, mających nadzieję wydostać się z ogarniętego niepokojami kraju. Zachodni przewoźnicy jednak odwołują lub zawieszają wiele połączeń. Ze względu na godzinę policyjną nocny lot z Warszawy do Kairu odwołały PLL LOT. Samolotem miało lecieć 65 osób, w większości nie byli to obywatele polscy - poinformował rzecznik linii Jacek Balcer.

Samolotem linii izraelskich z Egiptu ewakuowano kilkudziesięciu obywateli Izraela, w tym rodziny izraelskich dyplomatów, a także ok. 40 Izraelczyków przebywających w Kairze w interesach.

O swojej solidarności z Egiptem i jego prezydentem zapewnili przywódcy świata arabskiego

W związku z nieustającymi manifestacjami w niedzielę nieczynna będzie egipska giełda.

Zaniepokojenie sytuacją w Egipcie wyraziły m.in. UE, Paryż, Londyn, Berlin, Waszyngton i Moskwa, wzywając obie strony do powściągliwości.

Amerykański wiceprezydent Joe Biden i sekretarz stanu Hillary Clinton poświęcili w sobotę sytuacji w Egipcie dwugodzinne spotkanie - poinformował rzecznik Białego Domu. W spotkaniu nie uczestniczył prezydent Barack Obama, który ma jednak otrzymać jeszcze w sobotę od swoich współpracowników specjalny biuletyn na temat egipskich zamieszek.

O swojej solidarności z Egiptem i jego prezydentem zapewnili z kolei przywódcy świata arabskiego: saudyjski król Abd Allah, palestyński prezydent Mahmud Abbas i libijski przywódca Muammar Kadafi.