W Sejmie rozpoczęła się w środę debata nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która ma uniemożliwić handel dopalaczami. Jeśli wspólnie, ponadpartyjnie, nie podejmiemy działań przeciwko dopalaczom, to pod koniec roku będziemy mieli trzy tysiące sklepów z tymi środkami - przekonywał w środę premier Donald Tusk podczas debaty.



Tuż przed debatą premier Donald Tusk, który od środy urzęduje w swoim gabinecie w Sejmie, spotkał się z ministrami zdrowia Ewą Kopacz, sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim, spraw wewnętrznych i administracji Jerzym Millerem oraz szefem swoich doradców - Michałem Bonim.

Premier przyznaje: Brak nam narzędzi do walki z branżą dopalaczy

Premier Donald Tusk podkreślił, że obowiązujące prawo w Polsce nie daje dostatecznych narzędzi do walki z branżą zajmującą się obrotem tzw. dopalaczami. Dlatego - jak tłumaczył - rząd musiał podjąć w tej sprawie działania ponadstandardowe i nadzwyczajne.

Pemier - zabierając jako pierwszy głos podczas debaty - zaznaczył, że prawdziwy problem przed jakimi stanęły państwa w całej Europie i także Polska polega na tym, że duża sprawność organizacyjna, prawna, logistyczna pozwala "tym bezkarnym strukturom", zajmującym się obrotem dopalaczami, dopasowywać się do obowiązujących przepisów prawa.

"Prawo w tym kształcie, w jakim obowiązuje w Polsce, i w wielu innych państwach, daje niedostateczne narzędzia do walki z tymi, którzy są gotowi, którzy są w stanie, którzy mają możliwości zmieniania charakteru substancji, których skutek jest taki sam, ale skład jest inny" - mówił Tusk.

Jak dodał, "dotychczasowa rutyna prawna, cała tradycja prawa wydaje się być bezradna naprzeciw przygotowanej organizacji, ludziom, pieniądzom, prawnikom, którzy ścigają się z przepisami prawa, nie dając realnie szansy państwu i służbom państwowym na doganianie tych wynalazków w cudzysłowie, którego de facto są trucizną zagrażającą życiu i zdrowiu dzieci i młodych ludzi, bo to jest główny segment tego rynku".

Premier: zmobilizowaliśmy wszystkie służby do walki z dopalaczami

Premier przekonywał w środę w Sejmie, że rząd zmobilizował wszystkie służby państwowe przydatne do walki z problemem dopalaczy. Ale bez natychmiastowych zmian w prawie "nie będziemy dysponowali wystarczającymi narzędziami, aby ograniczyć dostęp do tych środków" - podkreślił.

"Korzystając z niedoskonałego prawa europejskiego i krajowego, sieć produkcji i upowszechniania, sprzedawania tzw. dopalaczy w ostatnich kilkunastu tygodniach rozrosła się do takiej skali, która każe nam traktować to jako bardzo groźne zjawisko o charakterze społecznym" - podkreślił premier podczas debaty nad rządowym projektem zmian w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, która ma uniemożliwić handel dopalaczami.

Tusk przypomniał, że obecnie stwierdzonych zostało "grubo ponad tysiąc dobrze zorganizowanych, legalnych punktów sprzedaży dopalaczy". "Ta skala legalnego i bezkarnego obrotu tymi produktami doprowadziła do tego, że zagrożenie dla zdrowia i życia obywateli, w tym szczególnie małoletnich, stało się powszechne i naprawdę na dużą skalę" - podkreślił Tusk.



Premier ocenił też, że zjawisko handlu dopalaczami "zaczęło rozrastać się niczym złośliwy nowotwór". "W tej chwili odnotowujemy dziesiątki przypadków zatruć dziennie. Mamy też dość prawdopodobne zgłoszenia zatruć śmiertelnych" - dodał szef rządu.

Przekonywał też, że rząd zmobilizował "wszystkie służby państwowe, które mogą być przydatne do walki z tym zjawiskiem". "Ale bez szybkich, natychmiastowych zmian w prawie nie będziemy dysponowali wystarczającymi narzędziami, aby na stałe wyeliminować, a przynajmniej drastycznie ograniczyć, dostęp ludzi do tego typu środków. Dlatego zwróciłem się z prośbą i zwracam się też z prośba do Wysokiej Izby, abyśmy działali w trybie nadzwyczajnym, jeśli chodzi zarówno o tempo prac, jak i dobrą wzajemną wolę" - zaznaczył Tusk..

Premier: bez naszych działań, będzie 3 tys. sklepów z dopalaczami

Jeśli wspólnie, ponadpartyjnie, nie podejmiemy działań przeciwko dopalaczom, to pod koniec roku będziemy mieli trzy tysiące sklepów z tymi środkami - przekonywał w środę premier Donald Tusk podczas debaty nad zmianami w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii.

"W tej konkretnej sprawie, nawet jeśli gdzie indziej w Europie jeszcze sobie z tym nie radzą, powinniśmy pokazać, że państwo polskie nie jest w tej kwestii bezradne" - mówił szef rządu podczas sejmowej debaty.



W jego ocenie, jeśli w sprawie dopalaczy trzeba będzie zmienić nie tylko konkretne przepisy, ale i przyzwyczajenia prawne, to "czas podjąć wyzwanie i tę rutynę złamać". "W zbyt wielu przypadkach, także w przypadku dopalaczy, nasze intencje i ogólne zasady nie wystarczają, by skutecznie walczyć" - uważa Tusk.

Premier zwrócił uwagę, że w sprawie rządowego projektu pojawiły się wątpliwości o charakterze konstytucyjnym. "Tak jak w innych stanach nadzwyczajnych, także i w tej sprawie dojdzie do konfliktu pomiędzy różnymi wartościami, które gwarantuje konstytucja i zwykłe poczucie uczciwości" - podkreślił premier.

Ale - zaznaczył szef rządu - "tak jak w przypadku wojny, powodzi, innych klęsk żywiołowych, jako państwo decydujemy się na zasady, reguły postępowania i przepisy, które są w konflikcie z innymi zasadami lub wartościami, jakie chcemy chronić".

"Biorąc pod uwagę charakter tego rynku, intencje ludzi, którzy tą trucizną handlują, mam prawo wobec Sejmu sformułować postulat, że jeśli wspólnie nie podejmiemy tych decyzji, ponadpartyjnie, to pod koniec roku będziemy mieli 3 tys. takich sklepów" - uważa premier.

Jak argumentował, każdego dnia od miesięcy letnich, przybywa średnio 6-7 sklepów, sprzedających coraz bogatszy asortyment.

Premier: wszystkie propozycje ws. dopalaczy będą uwzględnione

Premier Donald Tusk powiedział w środę w Sejmie, że każda propozycja dotycząca walki z dopalaczami będzie uwzględniona. Wezwał też do maksymalnie szybkich prac nad projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

"Każda uwaga, każda propozycja, także z tych, które już się pojawiły na piśmie z różnych środowisk, klubów powinna być brana pod uwagę (...)Rząd będzie do dyspozycji wszystkich klubów. Chcemy z jak najlepszą wolą i całą otwartością tłumaczyć każdy aspekt, każdy przepis jaki proponujemy" - powiedział premier podczas debaty nad nowelizacją tzw. ustawy antynarkotykowej.

Tusk zaznaczył, że wiele tygodni trwało eliminowanie zapisów, które "łatwo byłoby obalić w Trybunale Konstytucyjnym". "Jesteśmy przekonani, że znaleźliśmy takie sformułowania, takie propozycje, które są w minimalnym stopniu, co nie znaczy zupełnie, narażone na skuteczną skargę konstytucyjną, a równocześnie uniemożliwią odtworzenie sieci sprzedaży" - mówił.

"Jestem gotów błagać, żebyśmy maksymalnie szybko, maksymalnie skutecznie bez dramatycznych wizji, że potrzebna jest ustawa, która załatwi wszystko na 100 procent, żebyśmy do tej pracy podeszli" - dodał premier.

Kopacz: musimy być o krok przed sprzedawcami dopalaczy

Zmieniliśmy podejście do walki z dopalaczami, bo istnieje stan wyższej konieczności; musimy być o krok przed tymi, którzy je produkują i wprowadzają do obrotu - mówiła minister zdrowia Ewa Kopacz podczas debaty nad rządowym projektem nowelizacji ustawy antynarkotykowej.



"Do tej pory zawsze goniliśmy tych, którzy swoim sprytem pokazywali nową substancję, która odurzała, która była trucizną, która szkodziła, a my tylko wtedy mogliśmy ją skutecznie wycofać z rynku, kiedy wpisaliśmy ją do ustawy" - powiedziała minister w środę w Sejmie.

"Jeśli dzisiaj zmieniliśmy podejście do tego, to po to, żeby nie być trzy kroki za nimi, ale krok przed. Za nimi, to znaczy za tymi, którzy dzisiaj mrugając, opowiadają: my sprzedajemy tylko i wyłącznie produkt kolekcjonerski, a tak naprawdę sprzedają truciznę, na którą wielu lekarzy w OIOM, w karetce pogotowia nie ma antidotum, nie wie, jak to leczyć, bo nie wie, co tam w środku jest. Nie wie jak postępować, nie wie, czy dać określony lek" - dodała. "Istnieje stan wyższej konieczności" - argumentowała.

Minister zdrowia podkreśliła, że w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii wprowadzono definicję tzw. środka zastępczego. "Nie nazywamy tego dopalaczem mimo, że wszyscy wiemy o co chodzi. Nie nazywamy tego dopalaczem, bo dzisiaj dopalacz, jutro może być rozśmieszacz, a jeszcze za trzy dni rozweselacz" - dodała.

Kopacz powiedziała też, że w projekcie ustawy wzmocniono rolę inspekcji sanitarnej, może ona w każdej chwili zarekwirować produkt, zakazać obrotu nim nawet do 18 miesięcy i nałożyć administracyjną karę finansową.

Kluby o dopalaczach: PO: mówimy "nie" dopalaczom

Beata Małecka-Libera (PO) przekonywała w środę w Sejmie, że przepisy w sprawie dopalaczy muszą być restrykcyjne, aby można było poradzić sobie z tym problemem. "Chcemy powiedzieć +nie+ dopalaczom, handlarzom i właścicielom sklepów z dopalaczami" - oświadczyła.

"To ustawa restrykcyjna i pewnie określone wątpliwości będzie budziła, ale jeśli nie będzie jasna, ostra, restrykcyjna, to nie uporamy się z problemem dopalaczy. (...) Jesteśmy za restrykcyjnymi przepisami" - podkreśliła Małecka-Libera podczas sejmowej debaty nad projektem zmian w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii.

Wyraziła nadzieję, że w pracach komisji zostaną dopracowane nieścisłości, które projekt być może zawiera. "Proszę pamiętać, że ustawa powstała szybko, dotyczy zdrowia nas wszystkich, zdrowia publicznego a rząd ma stworzyć takie warunki, aby to bezpieczeństwo było jak największe i to robi" - zaznaczyła.

"Słyszę takie opinie, że to jest populizm PO, że to akcja spektakularna, a właściwie to taki pic. Jeśli ktoś tak mówi, jeśli ktoś szarżuje zdrowiem publicznym, to kompletnie nic z tego nie rozumie" - podkreśliła.

PiS: walka z dopalaczami słuszna, metody rodzą wątpliwości

Klub PiS opowiedział się w środę w Sejmie za dalszymi pracami nad rządowym projektem ustawy zaostrzającej przepisy dotyczące dopalaczy. Bolesław Piecha wskazywał jednak podczas debaty, że choć idea walki z dopalaczami jest słuszna, to część proponowanych rozwiązań rodzi wątpliwości.

"Kardynalną zasadą systemów prawnych jest domniemanie niewinności - dopóki komuś nie udowodni się winy, nie może być napiętnowany. Wygląda na to, że ten projekt zrywa z tą zasadą" - ocenił Piecha, recenzując rządową regulację.

Projekt przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia wprowadza przepisy, które zakazują wytwarzania i wprowadzania do obrotu na terenie Polski jakichkolwiek substancji (niezależnie od ich stanu fizycznego i źródła pochodzenia, w tym roślin, grzybów oraz ich części) lub produktów, które mogą być używane jako środki odurzające lub substancje psychotropowe.

W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny będzie mógł wstrzymać jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu albo nakazać wycofanie z handlu na okres do 18 miesięcy. W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu - czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię.

Poseł PiS wskazał, że oprócz dyskutowanego w środę projektu ws. dopalaczy w Sejmie są także dwa inne - SLD oraz Prawa i Sprawiedliwości. "Ubolewam, że marszałek nie skierował do prac pozostałych projektów, które mają ten sam cel, ale inne metody" - mówił.

Prowadząca obrady wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska poinformowała po wystąpieniu Piechy, że oba te projekty trafią także do prac w komisji.

SLD: trzeba pracować na wszystkimi projektami dot. dopalaczy

Klub SLD opowiada się za tym, by komisje pracowały nad wszystkim projektami ustaw dotyczących dopalaczy, które trafiły do Sejmu - mówił podczas środowej debaty Marek Balicki (SLD).



Oprócz rządowego projektu nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, nad którą w środę debatują posłowie, w Sejmie złożono także projekty SLD i PiS.

Balicki zaznaczył, że prac nad ustawą eliminującą dopalacze nie można odkładać. "Powinniśmy też pracować mądrze, ja rozumiem, że jest niepokój opinii publicznej, że rząd odczuł potrzebę spektakularnych działań, takich bardzo desperackich. (...) My się opowiadamy za tym, żeby w dalszych pracach w komisjach sejmowych pracować nad wszystkimi projektami, które zostały skierowane do laski marszałkowskiej" - dodał poseł.

"Nasz projekt jest bardziej kompleksowy od tego przyjętego wczoraj przez Radę Ministrów, ale nie upieramy się, nie mówimy, że jest doskonały. Pracujmy razem, pracujmy nad wszystkimi projektami. My deklarujemy pełne zaangażowanie w pracach komisji. Opowiadamy się za tym, żeby projekt rządowy został skierowany do komisji" - podkreślił Balicki.

PSL: nowe przepisy dot. dopalaczy będą chronić młodych ludzi

Rządowy projekt, który zakazuje m.in. sprzedaży dopalaczy jest niezwykle ważny, gdyż chroni zdrowie i życie młodych ludzi - powiedział w środę w Sejmie poseł PSL Aleksander Sopliński. Dodał, że jego klub poprze ten projekt.

Sopliński powiedział podczas debaty nad projektem nowelizacji ustawy antynarkotykowej, że oprócz zakazów, powinna ona przewidywać działania profilaktyczne w środowiskach, w których przebywają młodzi ludzie. Jak zaznaczył, powinna to być profilaktyka systemowa, a nie "wycinkowa".

"Ta ustawa jest niezwykle ważna, bo chroni zdrowie i życie młodych ludzi" - podkreślił.

Poseł PSL pytał także podczas debaty, czy laboratoria toksykologiczne mają możliwości, by badać zakazywane w projekcie nowelizacji ustawy substancje. "One są bardzo trudne do analizy" - zaznaczył.

Po debacie projekt ws. dopalaczy trafił do prac w komisjach

Rządowy projekt ustawy zaostrzającej przepisy ws. dopalaczy trafił do dalszych rac w sejmowych komisjach - administracji i spraw wewnętrznych, zdrowia oraz sprawiedliwości i praw człowieka.

Ich połączone posiedzenie wyznaczono na środę na godzinę 14.30

Drugie czytanie projektu ma się odbyć w czwartek po debacie budżetowej; głosowanie - w piątek.

Premier zapowiedział we wtorek, że ustawa powinna wejść w życie w ciągu miesiąca.

Projekt przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia wprowadza przepisy, które zakazują wytwarzania i wprowadzania do obrotu na terenie Polski jakichkolwiek substancji (niezależnie od ich stanu fizycznego i źródła pochodzenia, w tym roślin, grzybów oraz ich części) lub produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe.



W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny będzie mógł wstrzymać jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu albo nakazać wycofanie z handlu na okres do 18 miesięcy. W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu - czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię.

Za złamanie zakazu produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, będzie nakładana kara w wysokości od 20 tys. zł do nawet 1 mln zł. Podstawę wymiaru kary stanowić będzie w szczególności ilość wytworzonego lub wprowadzonego do obrotu środka zastępczego.

Projekt zakłada również, że inspekcja sanitarna będzie mogła nałożyć karę finansową już w momencie wejścia do sklepu, hurtowni lub zakładu produkcyjnego, jeśli będzie istniała przesłanka, że zajmują się one sprzedażą, dystrybucją lub produkcją środków zastępczych dla narkotyków czy psychotropów. Badania zostaną przeprowadzone na koszt właściciela, jeśli okaże się, ze zarekwirowany towar nie zawiera zakazanych środków, kara zostanie zwrócona.

Nowe przepisy przewidują też, że zakazane będzie prowadzenie reklamy i promocji środków spożywczych oraz innych produktów przez sugerowanie, że posiadają one działanie takie jak substancje psychotropowe lub środki odurzające. Złamanie zakazu reklam z sugestią, że produkty działają jak środki odurzające, ma podlegać grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Taka sama kara będzie groziła za sugerowanie, że ich użycie, nawet niezgodne z przeznaczeniem, może powodować skutki takie jak skutki działania substancji psychotropowych lub środków odurzających. W taki sposób obecnie reklamowane są dopalacze.