Koncern naftowy BP częściowo zatamował wyciek ropy z uszkodzonego szybu na dnie Zatoki Meksykańskiej. Ostateczne rozwiązanie problemu możliwe będzie jednak dopiero w sierpniu.

W czwartek BP umieścił nad odwiertem metalową kopułę, z której ropa naftowa odprowadzana jest do tankowców.

W ciągu pierwszych 24 godzin od zainstalowania kopuły wyciek ropy do wód Zatoki Meksykańskiej udało się ograniczyć o 6 tys. baryłek - powiedział w sobotę admirał Straży Przybrzeżnej Thad Allen, koordynator akcji tamowania wycieku.

Według szacunków amerykańskiego rządu, z uszkodzonego szybu do Zatoki Meksykańskiej każdego dnia wyciekało dotąd nawet 19 tys. baryłek (3 mln litrów) ropy. Oznacza to, że BP ograniczył wyciek o około 30 proc.

Koncern spodziewa się jednak, że ilość zatrzymywanej przez czaszę ropy będzie systematycznie rosła. Tuż po jej opuszczeniu ograniczała ona wyciek zaledwie o 1 tys. baryłek na dobę, lecz docelowo może to być nawet 15 tys. baryłek.

Nadzieję na zażegnanie katastrofy ekologicznej pojawią się jednak dopiero w sierpniu. Wówczas BP ukończy budowę dwóch pomocniczych szybów, które zmniejszą ciśnienie w uszkodzonym odwiercie.

Szyb został uszkodzony 20 kwietnia po wybuchu na platformie wiertniczej Deepwater Horizon, w wyniku którego zginęło 11 osób. Od tego czasu do Zatoki Meksykańskiej wydostało się od 87 do 174 mln litrów ropy - szacuje Waszyngton.

Amerykańska Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) w sobotę ponownie rozszerzyła obszar, na którym w skutek zanieczyszczenia wody zakazany jest połów ryb. Obecnie ograniczenia takie dotyczą około 33 proc. amerykańskich wód w Zatoce Meksykańskiej.

"Upewnimy się, że uregulują (BP - przyp. PAP) co do centa swoje zobowiązania wobec ludzi zamieszkujących wybrzeża Zatoki Meksykańskiej" - powiedział w sobotę prezydent USA Barack Obama.

Koncern BP ocenia, że wyda około 84 mln dolarów na odszkodowania z tytułu utraty pracy albo zysków przez ludzi związanych z wodami Zatoki Meksykańskiej.