Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego uruchamia specjalny wydział pościgowy – dowiedział się DGP.
Zajmie się ściganiem 40 najbardziej poszukiwanych przez służby specjalne przestępców: od dziewczyny do towarzystwa podejrzanej o szpiegostwo przez głośnych aferzystów po szyfranta wywiadu wojskowego Stefana Zielonkę podejrzanego o dezercję.

Na tropie szpiega

List gończy za dziewczyną do towarzystwa wystawiła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która prowadzi w jej sprawie śledztwo. Śledczy mają dowody, że spotykając się z klientami, zbierała równocześnie informacje dla wywiadu jednego z naszych wschodnich sąsiadów. – Nie mogę mówić o szczegółach, bo sprawa jest objęta klauzulą „ściśle tajne”. Ale łatwo sobie wyobrazić, że mogła dostarczać swoim pracodawcom haków na białostockie elity. A lokalni dygnitarze, obawiając się kompromitacji, szli na współpracę – wyjaśnia doświadczony oficer służb specjalnych.
Zanim ABW i prokuratura zgromadziły dowody jej winy, kobiecie udało się zniknąć. – Po wystawieniu listu gończego teoretycznie szukają jej wszyscy: policja, straż graniczna i my. Ale w rzeczywistości nikt do poszukiwań solidnie by się nie przykładał, gdyż to nie jest sprawa policji, a u nas dotąd nie było zespołu poszukiwań – opowiada wysoki rangą oficer ABW.
Dlatego w centrali Agencji powstaje taka jednostka. Trafi do niej kilku funkcjonariuszy: zbierający informacje operacyjne, analitycy oraz podkupieni z policji doświadczeni poszukiwacze. Biuro prasowe ABW potwierdziło nam, że taki zespół wkrótce rozpocznie pracę w ramach departamentu postępowań karnych.

Policja sobie radzi

Takie jednostki od dawna funkcjonują w Stanach Zjednoczonych. Oprócz znanych służb, jak FBI czy CIA, istnieją US Marshals Service, czyli specjalne wydziały pościgowe. Pracę takiej jednostki świetnie pokazał popularny film „Ścigany”. Specjalne zespoły poszukiwawcze od kilku lat funkcjonują także w polskiej policji. Efekty ich działań są wymierne: rok w rok spada liczba poszukiwanych przestępców, również tych najgroźniejszych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że spośród niemal 40 osób, które trafiły na toplistę ABW, połowa skutecznie ukrywa się przed polskim wymiarem sprawiedliwości od dziesięciu i więcej lat. – Prowadziliśmy śledztwa, zbieraliśmy dowody, a później nikt się nie przykładał do poszukiwania uciekinierów. To luka, którą teraz staramy się załatać – przyznaje jeden z naszych rozmówców.
Czytaj więcej na dzienniku.pl.