Miałem pełną świadomość nagrywania moich rozmów - powiedział dziś prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski. To przeświadczenie wynikało stąd, że na początku procesu sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie, po rozmowie z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem Dąbrowski poprosił wiceszefa ABW o objęcie procesu "tarczą antykorupcyjną", wskazując potencjalne obszary zagrożeń.

Tygodnik "Wprost" opublikował w niedzielę informacje z raportu, który CBA przekazało najważniejszym osobom w państwie. Wynika z nich, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał wybrany przez nich inwestor z Kataru - Stichting Particulier Fonds Greenrights.

Dąbrowski powiedział w TVN24, że przetarg był organizowany zgodnie z prawem i szukano inwestora, który chciałby dalej produkować w stoczniach statki. Według niego, Agencja miała pełną wiedzą o katarskim oferencie, jaka jest wymagana przy przetargu.

"Postępowania przetargu były jasne. Ten inwestor był sprawdzony później w postępowaniu uzyskiwania zgody przez MSWiA" - powiedział.

Sprawa trafiła do prokuratury

W trakcie procesu sprzedaży kluczowych aktywów stoczni Stichting Particulier Fonds Greenrights uzyskał pozytywną decyzję Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zgoda taka jest wymagana w przypadku podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Decyzja resortu pozwoliła zawrzeć końcowe umowy o przeniesieniu własności nieruchomości obu stoczni na inwestora.

Odnosząc się do tego, że sprawa trafiła do prokuratury, Dąbrowski powiedział, że Agencja jest dobrze przygotowana do tego postępowania. "Zupełnie inaczej będzie się rozmawiało w prokuraturze przy pełnej treści stenogramów, przy pełnym kontekście zdarzeń" - dodał.