Z pochówków w trumnach i mogiły zbiorowej ekshumowano na cmentarzu wojskowym w Białymstoku szczątki 54 osób - takie są wstępne oceny antropologów i medyków sądowych. Prace związane były ze śledztwem IPN; chodzi o ofiary nazistowskich egzekucji.

Instytut chce podjąć próbę ustalenia tożsamości osób tam pochowanych. W 1944 roku były już raz ekshumowane na terenie aresztu i pochowane na cmentarzu wojskowym. Jak się okazało kilka miesięcy temu, błędnie zostały jednak wówczas zidentyfikowane jako ofiary egzekucji z listopada 1942 roku i pod nazwiskami tych osób spoczywały na tym cmentarzu.

Prace ekshumacyjne na cmentarzu rozpoczęły się 26 września i trwały do 2 października. Jak poinformował IPN w wydanym w poniedziałek komunikacie, odkryto 21 pochówków trumiennych. Antropolodzy i medycy sądowi wstępnie ocenili, iż wśród resztek trumien odkryto szczątki 21 osób; więcej będzie można powiedzieć po szczegółowych analizach.

Były też trzy puste miejsca, co może świadczyć o tym, iż doszło tam po wojnie do powtórnej ekshumacji (być może przez rodziny ofiar).

W odkrytej w tym samym miejscu jamie grobowej odkryto szczątki - jako ocenili specjaliści - 33 mężczyzn, w wieku 18-55 lat, pochowanych tam bez trumien.

"Na szczątkach piętnastu osób odnalezionych w obu mogiłach stwierdzono ślady postrzałów w kark z broni palnej. Ponadto natrafiono przy nich na dewocjonalia, guziki, resztki ubrań i obuwia, a także monety polskie, niemieckie i sowieckie" - poinformował szef pionu śledczego IPN w Białymstoku prok. Janusz Romańczuk.

W mogile zbiorowej odnaleziono też metalową skrzynkę. W niej m.in. dewocjonalia, ampułki po lekach i bransoletkę. W ocenie IPN, to przedmioty najprawdopodobniej odnalezione przy ofiarach podczas pierwszej ekshumacji i wraz z nim pochowane na cmentarzu wojskowym.

Ze wszystkich odnalezionych szczątków zostanie pobrany materiał DNA do badań porównawczych.

W listopadzie 1942 roku Niemcy rozstrzelali na terenie białostockiego aresztu 24 zakładników, w większości żołnierzy i współpracowników AK. Był to odwet za śmierć niemieckiego strażnika pocztowego, który zginął na ulicy w czasie akcji odbicia z aresztu Gestapo w Białymstoku trzech członków sztabu i łączniczki Okręgu AK.

Dwa lata później, po wkroczeniu do miasta Armii Czerwonej, białostoczanie dokonali ekshumacji na terenie więziennego ogrodu i wydobyli szczątki - jak dotąd przypuszczano - 36 osób. Choć liczba nie zgadzała się z liczbą ofiar egzekucji z listopada 1942 roku, uznano że to o nie chodzi i uroczyście pochowano je na cmentarzu wojskowym. W latach 70. ubiegłego wieku powstał tam pomnik z nazwiskami rozstrzelanych osób.

Tymczasem w czasie ekshumacji, które na terenie aresztu prowadzono w latach 2013-2015, specjaliści natknęli się na jamę grobową ze szczątkami 24 osób.

Sposób ich ułożenia, odnalezione przy nich łuski i pociski z broni niemieckiej świadczyły, że to ofiary egzekucji niemieckiej, która odbyć się musiała w tym miejscu. Kilka miesięcy temu pierwsze osoby udało się zidentyfikować po badaniach genetycznych DNA odkrytych szczątków. To osoby rozstrzelane tam w listopadzie 1942 roku.

A to oznacza, że nie ich szczątki przeniesiono na cmentarz wojskowy.

Teraz IPN w Białymstoku chce podjąć próbę identyfikacji nieznanych na razie osób, pochowanych dotąd na tym cmentarzu. Śledztwo dotyczy zbrodni popełnionych w latach 1941-1944 przez funkcjonariuszy III Rzeszy niemieckiej na osobach osadzonych w więzieniu (obecnie areszcie śledczym) przy ul. Kopernika w Białymstoku. (PAP)